środa, 31 grudnia 2008

Tunezyjska kuchnia wegetarianska - Lablabi

Poniewaz zostalam zapytana o tunezyjskie potrawy dla wegetarian (jedzacych jajka czyli nie-vegan) a mamy akurat srodek zimy pomyslalam o Lablabi. Normalnie lablabi jest potrawa "smieciowa" (wedlug mojej tesciowej), kupowana w budkach na ulicach. Interes sprzedazy lablabi zawsze rozkreca sie zima bo jest to potrawa bardzo rozgrzewajaca.
skladniki:
  1. pol szklanki hummusu (tzn cieciorki suszonej)
  2. "stary" chleb tzn nie twardy ale taki np z wczorajszego dnia  dajacy sie rwac na kawalki
  3. po jednym jajku na osobe
  4. harissa
  5. kumin (kmin rzymski) w proszku
  6. oliwa z oliwek
  7. sol do smaku

hummus (cieciorke) zostawiamy na noc do namoczenia a potem gotujemy jak najdluzej w duzej ( !!!) ilosci wody, to ta woda pozniej bedzie wazna

jajka gotujemy na miekko, ale jak najbardziej miekko poniewaz powinno sie wrecz rozlewac po rozbiciu

kazdej osobie do miseczki nakladamy porcje porwanego na kawalki chleba, zalewamy duza iloscia wody z hummusu, nakladamy ile kto tam chce hummusu, wbijamy po jajku, doprawiamy kminem i harissa oraz oliwa i sola, dokladnie mieszamy

voila!

potrawa bardzo mocno rozgrzewa wiec jak ktos wybiera sie na noc na miasto to po powrocie bardzo przyjemnie sie rozgrzac czyms cieplym do jedzonka :)

nasza firma



M jak Mohsen, A jak Amor, F jak Fatima - nazwa pochodzi od zalozycielskiej trojki. Zajmujemy sie budowaniem, odnawianiem, naprawianiem i sama nie wiem czym jeszcze. W planach mamy stworzenie strony internetowej naszej firmy.

wtorek, 30 grudnia 2008

Moje prace - Seria Prorocy cz1 - piorko, niebieski atrament



poniewaz blog robi sie zanadto kuchenny wiec zapraszam na ten mily dla ucha i pouczajacy przerywnik...

Swieta swieta swieta...

Skoro nie tak dawno (8 grudnia) bylo Eid Al Adha (Swieto Ofiarowania) a wczoraj zaczal sie muzulmanski nowy rok to moze cos o zwyczajach swiatecznych w Tunezji. Dla zainteresowanych kalendarzem muzulmanskich sugeruje przeczytanie informacji na tym blogu

Eid Al Adha jak sama nazwa wskazuje jest Swietem Ofiarowania. Obchodzone jest przez wspomnienie ofiary Abrahama (Pokoj z Nim) i w tym dniu rodzina, ktorej finanse na to pozwalaja powinna zlozyc ofiare. Ofiary to zwierzeta (owce, bydlo, wielblady), ktore ofiarowuje sie dla Boga. Moze byc to samiec lub samica: "Dla was umiescilismy zwierzeta ofiarne wsrod symboli kultu Boga. Dla was z nich jest dobro." tlumaczenie Koranu Sura "Pielgrzymka" ajat36 
Za ofiare uznaje sie owce, 1/7 krowy lub 1/7 wielbladzicy (taka ilosc odpowiada ofierze jednej osoby dlatego czesto kilka spokrewnionych ze soba osob sklada sie na zwierze - my w tym roku skladalismy ofiare do spolki z kuzynem mojego meza)
Warunki dotyczace ofiary: 
-zwierze musi miec okreslony wiek. wielblad musi miec 5 lat, bydlo 2 lata, koza rok, owca 6 miesiecy pod warunkiem ze wypadly jej przednie zeby 
-musi byc wolne od skaz i brakow, mile widziane jest wybranie najlepszego zwierzecia

Hadisy na ten temat tzn ofiar mozna przeczytac tutaj.

W dniu swieta rano idzie sie na modlitwe, ktora zwyczajowo powinna nie byc w meczecie ale na wolnym powietrzu. Niestety ani w Polsce ani tu, w Paryzu nie widzialam modlitw swiatecznych  przeprowadzanych na dworze, zawsze byly w meczecie. Na modlitwe swiateczna zgodnie z wzorem Proroka Muhammada (salla Allahu alaihi wa salam) powinni udawac sie wszyscy: mezczyzni, kobiety i dzieci, a kobiety bedace podczas miesiaczki takze powinny przyjsc na miejsce modlitwy, chociaz sie one nie modla (ze wzgledu na stan nieczystosci rytualnej). Opis zwyczajow stricte muzulmanskich i hadisy na ten temat mozna znalezc tutaj.

A teraz wracajac do Tunezji. W rodzinie mojego meza kobiety nie chodza do meczetu. Wzbudzam wiec powszechne zdziwienie ale raczej o pozytywnym zabarwieniu (na szczescie).  Za to po spelnieniu ofiary przez mezow zajmuja sie obrobka miesa tzn zdjeciem skory, podzieleniem miesa na porcje, oczyszczeniem wnetrznosci. Najgorsza robota to oczyszczenie zoladka i jelit z ktorych przygotowuje sie zwyczajowe danie w tym dniu. Nas we Francji ta "zabawa" omija poniewaz tutaj sprawa ofiar zajmuja sie wyspecjalizowane rzeznie halal wiec i my dostalismy juz oczyszczona porcje. Czesc miesa i tluszczu zostawia sie do ususzenia - robi sie na nim w ciagu roku smakowite sosy do makaronu lub kuskusu, mozna tez dodac je do zupy (ale o tym pozniej).

I wlasnie a'propos swiatecznego obiadu. O ile Eid Al Fitr (po Ramadanie) nie moglo obejsc sie bez molokhei, to Eid Al Adha nie moze obejsc sie bez kuskusu z mahszi (na polnocy kraju o ile sie nie myle na to mowi sie osban) na obiad oraz pieczonego badz smazonego miesa wieczorem. W drugim dniu swiat na sniadanie je sie podroby smazone lub grillowane a w ciagu dnia dalej ze tak powiem opycha sie miesem. Jesli chodzi o robienie mahszi,  to jest to robota mozolna i ciezka ale w milym towarzystwie i przy rozmowach da sie wytrzymac. Osoby znajace kuchnie krajow bliskiego wschodu na ogol znaja mahszi pod postacia nadziewanych warzyw, tutaj natomiast chodzi o nadziewane zoladki i jelita.

Kuskus z mahszi (osben)

A wiec skladniki na mahszi:

do owijania:

zoladki i jelita z jagniecia lub kilku jagniec, potrzebna bedzie tez gruba, mocna nitka oraz duza igla

na farsz:

  1. serce, watrobka, kawalki jelit i zoladka z jagniecia
  2. ok kilograma swiezego szpinaku (im wiecej tym podobno lepiej bo woda wydzielana z zieleniny wpakowanej do srodka mahszi pomaga w dogotowaniu farszu)
  3. zielona kolendra
  4. zielona pietruszka
  5. koperek (kazde w ilosci po jednym peczku)
  6. ok pol glowki czosnku, + ewentualnie duza cebula
  7. ryz ugotowany na pol twardo (2 szklanki)
  8. przecier pomidorowy
  9. oliwa
  10. sol, pieprz, ras el hanout (mieszanka tunezyjskich przypraw ktorej podstawa jest kolendra w proszku jezeli nie mamy do niej dostepu wystarczy sama kolendra), ostra papryka w proszku lub harissa

podroby kroimy w kosteczke i wrzucamy na odrobine rozgrzanej oliwy i podgotowujemy na pol twardo

Szpinak oraz zielenine kroimy, wrzucamy do jakiejsc duzej miski, dodajemy podroby, 2 lyzki przecieru pomidorowego (takiego podwojnego, polskiego sugeruje dwa razy wiecej), ryz, drobno posiekany czosnek i cebule oraz przyprawy i duza lyzke oliwy z oliwek, wszystko razem dokladnie mieszamy najlepiej lapka ;) - tak farsz mamy gotowy.

Z zoladkow szyjemy woreczki (szorstka strona do srodka) tzn skladajac prostokatny kawalek zszywamy dwie scianki i zostawiamy krotsza do napelniania po napelnieniu farszem zaszywamy.

Jelita napelniamy tak jak klasyczne kielbaski, zawiazujac pomiedzy kawalkami nitka lub przewiazujac petelke z jelita.

UWAGA: trzeba pamietac ze ryz powieksza objetosc podczas gotowania dlatego nie mozna napychac zbyt duzo bo moze nam rozsadzic cala potrawe.

W ten sposob samo mahszi mamy gotowe, trzeba je jeszcze tylko ugotowac w sosie:

  1. duza cebula
  2. kilka zabkow czosnku
  3. duza marchew
  4. duza lyzka przecieru pomidorowego
  5. sol, harissa do smaku

Cebule i czosnek nalezy poszatkowac, podsmazyc na oliwie, dodajemy przecier i mieszajac chwile podsmazamy a nastepnie zalewamy woda i doprowadzamy do wrzenia.

Do gotujacego sie sosu wkladamy pokrojona na spore kawalki marchew i doprawiamy sos harissa lub ostra papryka a nastepnie wkladamy mahszi i zalewamy ciepla woda tak zeby cale mahszi bedzie dokladnie przykryte sosem(ok 3-4 litrow wody w zaleznosci od ilosci tego co przygotowalysmy i wielkosci garnka), sos ma lekko bulgotac - w ten sposob gotujemy calosc minimum 2 godziny. Przy zalozeniu ze wlozylysmy wystarczajaca ilosc szpinaku mahszi powinno byc gotowe i farsz ugotowany. Ja jednak kierujac sie doswiadczeniem uwazam ze lepiej gotowac 3 godziny i wiecej bo tak naprawde trudno wyczuc kiedy dokladnie wszystko jest gotowe. W razie potrzeby dodajemy troche wody lub w razie potrzeby na koniec wygotowujemy jezeli okazaloby sie ze sos wyszedl zbyt wodnisty, to juz sprawa mocno indywidualna.

Kuskus przygotowujemy klasycznie: najpierw nacieramy niewielka iloscia wody i odstawiamy zeby specznial, a nastepnie wkladamy do gornej czesci kuskusiery i gotujemy na parze nad sosem, po ok 10 minutach zdejmujemy mieszamy i jeszcze troche zwilzamy woda (ok pol kubka ale to zalezy od rodzaju kuskusu i jak pije plyn) i z powrotem ustawiamy nad sosem. Kuskus powinien byc gotowy po nastepnych 10 minutach, ale trzeba sprawdzac zeby go nie rozgotowac (przyznaje sie bez bicia, ze ja sama nadal mam problemy z przygotowaniem nie rozgotowanego kuskusu - sosy owszem wychodza mi nawet super ale kuskus ani bata), dlatego za gotowanie kuskusu zabieramy sie jak mahszi jest juz prawie gotowe - na sam koniec. Potem oczywiscie kuskus mieszamy z odpowiednia iloscia sosu, wykladamy w gustowny kopczyk na miske lub polmisek na srodku robiac dolek do ktorego wkladamy gotowe mahszi i wszystko z gory polewamy reszta sosu.

Smacznego!

Kuchnia Świąteczna i Noworoczna 19.XII.2008 - 03.I.2009

Post Scriptum

A nowego roku muzulmanie nie obchodza (to znaczy ci praktykujacy) bo w naszej religii swietujemy nasze dwa swieta religijne w roku tzn Eid Al Fitr po Ramadanie i Eid Al Adha po Hajj i nie ma tzw swiat swieckich, bo u nas nie ma rozdzialu sacrum od profanum.



niedziela, 28 grudnia 2008

Sezam sezam sezam


Tahina

Tahina to pasta z mielonego sezamu. Z czasem rozwarstwia sie na mase sezamowa i olej, mozna ja wtedy rozlac na dwie czesci.

Nie jest to potrawa typowa dla Maghrebu, spotkac ja mozna w kuchni Bliskiego Wschodu: w Libanie, Syrii, Palestynie. Dodaje sie ja do hummusu albo do baba ghanouch. Mozna tez jesc jak oliwe poprostu z chlebem.

Moj maz ostatnio jakos dziwnie zaskoczyl z tahina. Je ja ciagle: z harissa i chlebkiem, do jajek, do wszystkiego. Pyszna jest na slodko wymieszana z miodem - smakuje wtedy jak halva.

A wy czy znacie inne potrawy z sezamem? Moze zrobimy tydzien sezamowy? Co wy o tym myslicie?


Minutka na cytrusik

sok, ktory moja mama nazywala bomba witaminowa:

  1. duzy grapefruit 
  2. ze 3 duze pomaranczki
  3. 1-2 cytryny
  4. limonka

Z grapefruita, pomaranczek i cytryn wycisnac sok, dodac wplasterkowana limonke

Wyciagnie z przeziebienia niezawodnie, jak dotad skutkuje takze na moim mezu...

Goraca pomarancza

sok wycisniety z kilku pomaranczy (mozna dodac tez mandarynek, to zaostrzy smak)zagotowac z dodatkiem garsci gozdzikow

bardzo goracy rozlac do szklanek goracoodpornych

Nie wspomne juz o wysmienitej ozdobie domu i choinki (dla chrzescijan) w postaci mandarynek i pomaranczy nabijanych w rozne wzory gozdzikami - napelnia to dom magicznym zapachem

A zeby bylo korzennie... IMBIR

Napoj na lato:

  1. korzen imbiru
  2. zimna woda
  3. laska wanilii (lub 2 spore paczki cukru waniliowego)
  4. cukier do smaku

Imbir obieramy i scieramy na drobnej tarce, zalewamy zimna woda w ilosci 3-4 litrow (ilosc zalezy jak mocny napoj chcemy przyrzadzic), wkladamy laske wanilii i zostawiamy na noc.

Nastepnego dnia odcedzamy i doprawiamy cukrem (ja daje okolo szklanki) i ewentualnie cukrem waniliowym.

Napoj na zime:

  1. Kilka plasterkow swiezego imbiru
  2. lyzka miodu
  3. kilka gozdzikow
  4. pare ziarenek kardamonu
  5. woda

Wode zagotowujemy, do wrzacej wrzucamy przyprawy oprocz miodu i zestawiamy z ognia zeby naciagnal. Doprawiamy miodem do smaku.

 

Kuchnia zydowska czy nie?

Festiwal kuchni zydowskiej przegapilam poniewaz nie mialam dostepu do internetu i komputera ale umieszczam dzisiaj ten przepis poniewaz akurat Kula kupila watrobke...

Przepis ten odziedziczylam po mamie mojego taty a pozniej jadlam tez watrobke przyrzadzona w podobny sposob w restauracji koszernej, wiec chyba jednak to naprawde kuchnia zydowska

WATROBKA "PO ZYDOWSKU'

skladniki:

  1. ok pol kilo watrobki
  2. 2 duze cebule
  3. duza lyzka smalcu gesiego (akurat nie mam, ale moze tez byc olej)
  4. lyzka miodu (najlepiej takiego o ostrym smaku, wielokwiatowy niekoniecznie ale ze w paryzu dobrego miodu nie ma wiec dalam wielokwiatowy z kwiatow EU)
  5. garsc gozdzikow
  6. garsc rodzynek (mi akurat rodzynki wyszly wiec dzisiaj bedzie bez rodzynek)
  7. sol, pieprz do smaku

Cebule pokroilam w piorka. Podsmazylam na tluszczu. 

Watrobke pokroilam w dosc duze kawalki, obydwoje lubimy gryzc a watrobka sie rozpadac podczas duszenia wiec kroje ja w naprawde duze kawalki. Pokrojona watrobke wrzucilam do cebuli i podsmazylam.

Nastepnie dodalam miod i gozdziki, podlalam woda, posypalam sola i swiezo mielonym pieprzem (przy okazji zakichalam cala kuchnie). Normalnie w tym momencie dodaje rodzynki, niestety okazalo sie ze w szafce mam pusta torebke (ech to nocne podjadanie...) wiec musze sie dzisiaj obyc bez rodzynek.

Tak przygotowana watrobke gotuje/dusi sie az sos sie zredukuje...

Mozna jesc z tluczonymi ziemniakami lub chlebem, my lubimy tez z kasza gryczana...

Smacznego

Zdjecie nietypowo zrobilam podczas gotowania, ale wiem, ze jak bedzie gotowe to szanowny pan maz bedzie wyjadal mi z patelni, wiec wole sie zabezpieczyc...

Jezeli uda mi sie zrobic fotke przed podaniem na stol to inshallah ja umieszcze

A skoro jestem przy kuchni zydowskiej, to kiedys w restauracji koszernej jadlam tez pieczonego kurczaka przygotowanego w podobny sposob tzn z miodem, rodzynkami i cebulka, i wzorujac sie na tym co jadlam w czasach posiadania piekarnika stworzylam cos na ten wzor - wyszlo ciekawie...

Lbn


Lbn albo sie kocha albo nienawidzi. Moj maz uwielbia, ja - nie znosze. W sumie i tak bym nie mogla go pic, bo nie moge pic mleka ani jego przetworow, poza tym w przedszkolu skutecznie zniechecono mnie do zsiadlego mleka.

Dla Tunezyjczyka Lbn jest czyms wrecz koniecznym do zycia. Pije sie go do wszystkiego, nawet kuskus zapija sie Lbnem. Moj maz Lbn wrecz obowiazkowo musi miec codziennie albo do sniadania albo do innego posilku. W Ramadanie to Lbn jest uzywany do przerwania postu wraz z daktylami.

nocny Paryz

Swieta spedzalismy w domu kuzyna, ktory wyjechal do Tunezji, tydzien temu jednak trzeba bylo wracac do domu, poniewaz rzeczy troche sie przez te dwa tygodnie nazbieralo Kulkowaty Maz pozyczyl wana zeby dotaszczyc je do domu. Przyjechal po nas wieczorem bo caly dzien byl zabiegany. Juz dojezdzalismy do domu gdy stwierdzilismy ze w sumie dzien pozniej mamy troche wolnego wiec moze moznabyloby gdzies pojechac cos zobaczyc. Jestesmy w koncu w tym miescie juz kilka miesiecy a nie mamy czasu zeby normalnie cos pozwiedzac. I w ten sposob o jedenastej w nocy znalezlismy sie w centrum...

Przepraszam ze zdjecia nie sa jakiejsc super jakosci ale ani ze mnie fotograf ani moj aparat nie jest zbyt dobry do robienia zdjec w nocy. 






Miasto bylo pelne ludzi. Akurat zaczely sie ferie zimowe i duzo osob bylo z dziecmi, takze muzulmanki w hijabach i khimarach... (z oczywistych powodow powstrzymalam sie od robienia zdjec obcym siostrom w islamie bez ich wiedzy)




Tu mamy Luk Triumfalny.
Nareszcie spelnilo sie moje marzenie o romantycznym spacerze (tak,tak muzulmanki tez czasami bywaja romantyczne) na Champs Elysees. Przy okazji wpadlismy do jednego z otwartych barow i kupilismy cos cieplego do picia na wynos i zrobilismy sobie spacer wzdluz Champs Elysees.






Pieszo doszlismy do Place de la Concorde.
Tu ku naszemu zdziwieniu odkrylismy ten wielki mlyn. Kula chciala skorzystac ale ze ja mam lek przestrzeni wiec musialby sam pojechac, wiec zsolidaryzowal sie z przerazona zona i nie skorzystal.




Po powrocie na parking stwierdzilismy ze skorzystamy z mozliwosci i podjechalismy jeszcze pod wieze Eiffla.
A potem do domciu, nie obylo sie bez przygod bo nie znamy miasta na tyle dobrze, kilkakrotnie pytalismy o droge ale w koncu jakos po drugiej w nocy dotarlismy do mieszkania i wykonczeni poszlismy spac

Nareszcie komputer zostal naprawiony Chwala Bogu i od wczorajszego wieczora nadrabiam zaleglosci w czytaniu i pisaniu...

Zacznijmy moze jako przerywnik od paru prac powstalych w tym okresie

Kredka swiecowa:


Piorko:




Kredka swiecowa na kolorowym kartonie:


poniedziałek, 15 grudnia 2008

nadal jestem bez komputera...
ale wreszcie sie cos ruszylo: dzisiaj nareszcie po roznych perturbacjach odebralismy wpis do ewidencji i M.A.F. Batiment bedzie moglo ruszyc (nasza firma budowlana)!
mamy juz kilka czekajacych zlecen wiec inshallah beda i pieniadze
a jak beda pieniadze to bedzie i nowy komputer inshallah
Iness koniec koncow wycieli ten wyrostek i juz w Eid Al Adha byla z nami alhamdulillah, co prawda na diecie wiec strasznie biedna, ze wszyscy sie opychaja miechem, ale wazne ze wszystko dobrze sie dla niej skonczylo.
Eid jak Eid, minelo spokojnie. Z jednym malym wyjatkiem: moj dumny malzonek zlozyl swoja pierwsza w zyciu ofiare za nasza podstawowa jednostke spoleczna czyli rodzine. Baranek byl pyszny - wszamalismy nasze 1/3 miecha w niecaly tydzien... Dopiero teraz poczulam co naprawde znacza te swieta. Wieczorami ogladalismy przytuleni TV, z brzuchami napecznialymi od miecha ktorym juz od dawna tak sie nie opychalismy. Niestety w Polsce mieso bylo zbyt drogie wiec i bardzo rzadko mielismy okazje je zjesc. Tutaj mieso halal jest tanie i ogolnie dostepne, alhamdulillah.
Pozdrawiam swiatecznie :)

wtorek, 2 grudnia 2008

Uwaga

Na chwile dorwalam sie do kafejki internetowej...
Od jakiegos czasu jestem totalnie bez komputera: moj jest w naprawie (nadal) a komputer Szwagra Pizzy tez poszedl w kawalki. Dlatego przepraszam za dlugo trwajaca przerwe. Inshallah niedlugo skoncza sie te problemy i bede mogla cos opublikowac, a jest co, poniewaz mam kolejna porcje prac do opublikowania, kolejna porcje przepisow, kolejne wydarzenia itp...
Na razie mowie salam alaykum, pokoj Wam. I do zobaczenia niedlugo inshallah
A siostry i braci w islamie prosze o duaa za nasza malutka kuzynke ktora jest w szpitalu z podejrzeniem zapalenia wyrostka...