niedziela, 28 grudnia 2008

nocny Paryz

Swieta spedzalismy w domu kuzyna, ktory wyjechal do Tunezji, tydzien temu jednak trzeba bylo wracac do domu, poniewaz rzeczy troche sie przez te dwa tygodnie nazbieralo Kulkowaty Maz pozyczyl wana zeby dotaszczyc je do domu. Przyjechal po nas wieczorem bo caly dzien byl zabiegany. Juz dojezdzalismy do domu gdy stwierdzilismy ze w sumie dzien pozniej mamy troche wolnego wiec moze moznabyloby gdzies pojechac cos zobaczyc. Jestesmy w koncu w tym miescie juz kilka miesiecy a nie mamy czasu zeby normalnie cos pozwiedzac. I w ten sposob o jedenastej w nocy znalezlismy sie w centrum...

Przepraszam ze zdjecia nie sa jakiejsc super jakosci ale ani ze mnie fotograf ani moj aparat nie jest zbyt dobry do robienia zdjec w nocy. 






Miasto bylo pelne ludzi. Akurat zaczely sie ferie zimowe i duzo osob bylo z dziecmi, takze muzulmanki w hijabach i khimarach... (z oczywistych powodow powstrzymalam sie od robienia zdjec obcym siostrom w islamie bez ich wiedzy)




Tu mamy Luk Triumfalny.
Nareszcie spelnilo sie moje marzenie o romantycznym spacerze (tak,tak muzulmanki tez czasami bywaja romantyczne) na Champs Elysees. Przy okazji wpadlismy do jednego z otwartych barow i kupilismy cos cieplego do picia na wynos i zrobilismy sobie spacer wzdluz Champs Elysees.






Pieszo doszlismy do Place de la Concorde.
Tu ku naszemu zdziwieniu odkrylismy ten wielki mlyn. Kula chciala skorzystac ale ze ja mam lek przestrzeni wiec musialby sam pojechac, wiec zsolidaryzowal sie z przerazona zona i nie skorzystal.




Po powrocie na parking stwierdzilismy ze skorzystamy z mozliwosci i podjechalismy jeszcze pod wieze Eiffla.
A potem do domciu, nie obylo sie bez przygod bo nie znamy miasta na tyle dobrze, kilkakrotnie pytalismy o droge ale w koncu jakos po drugiej w nocy dotarlismy do mieszkania i wykonczeni poszlismy spac

Brak komentarzy: