niedziela, 19 października 2008

poniewaz jestem zapalona kucharka na tym blogu nie zabraknie tez przepisow kuchennych

a skoro jestesmy we Francji zacznijmy od slynnej (tadam)

ZUPY CEBULOWEJ

skladniki na 2 zarloki (jak ja i moj maz) i dlugi chlodny wieczor...lub 4 lub wiecej osob w zaleznosci od apetytu:

  • 4 spore cebule
  • 3 lyzki oleju z oliwek + 3 lyzki masla (ja masla nie trawie doslownie i w przenosni wiec daje 3 lyzki oleju roslinnego)
  • ok 2 litrow wody (lub bulionu warzywnego lub na miesie)
  • spora lyzka maki
  • lyzeczka cukru
  • sol pieprz do smaku
  • i oczywiscie bagietka ;)
  1. cebule nalezy obrac i pokroic w cienkie polplasterki
  2. na patelni rozgrzac tluszcz, wlozyc cebule i dusic az zrobi sie zlota
  3. cebule podsypac maka i dokladnie wymieszac, tak zeby powstal rodzaj zasmazki
  4. calosc zalac woda badz wywarem i gotowac ok dwadziescia minut do pol godziny
  5. oczywiscie doprawic sola, niewielka iloscia pieprzu, odrobinka cukru (cebula daje swoja naturalna slodycz jednak odrobina cukru tej slodyczy dodaje), mozna dodac tymianek (ja nie daje bo obydwoje do tej przyprawy nie palamy zbytnia miloscia)
  6. jezeli posiada sie mikser (moj nie dojechal z Polski) zupe mozna zmiksowac, nie bedzie wtedy miala tych cebulowych "glutkow"
  7. jesli chodzi o bagietke robimy z niej grzanki: w normalnych warunkach dla meza zrobilabym z serem i zapiekla w piekarniku, niestety poniewaz w wynajmowanym przez nas mieszkaniu nie posiadamy piekarnika bagietke pokroilam na kawalki i obsmazylam na oleju z oliwek z dodatkiem czosnku

Gdy gotowalam moj maz krazyl przy kuchni i dogadywal, co tam ja przygotowuje do jedzenia... nie ukrywam ze byla to dla niego potrawa zupelnie nowa. Kilkakrotnie mi marudzil, ze co to, ze na co, ze jak on to biedny zje... Jednak gdy nalalam do miseczek a do lapki podalam mu grzaneczke pachnaca czosnkiem zapalal gwaltowna miloscia do tej pysznej a jakze latwej w przygotowaniu zupy i w ten sposob mialam go zalatwionego na reszte wieczoru - przyznaje mialam nadzieje ze zupka troche dluzej postoi, jednakze byla tak pyszna ze znikla przed pierwsza w nocy.

...Francja to kraj oparty na papierkach zwyklego biletu miesiecznego nie moge wyrobic bez pokazania ze mam tu konto w banku. Juz pomijam fakt, ze we wszystkich urzedach spotykam sie z totalna ignorancja - wielu urzednikow nadal uwaza ze Polska nie nalezy do Unii Europejskiej i trzeba sie z nimi wyklocac zeby udowodnic swoje racje (uslyszalam ze to ze ja tak twierdze to wcale nie znaczy ze Pl nalezy do Unii, na szczescie po sprawdzeniu danych slodka paniusia mnie przeprosila ze faktycznie Pl nalezy do Unii, i nawet do Schengen grrr )

Powoli sie tu adaptuje, mieszkanko i okolica sa sympatyczne, ludzie sa sympatyczni, jacys tacy zawsze usmiechnieci (zobaczymy jak bedzie w zimie bo na razie pogoda jest taka ze nastraja bardzo optymistycznie), sklepiki przyjemne: mam niedaleko fajny sklep koszerny w ktorym kupuje zelki (bo w arabskich sklepach halal te zelki mi nie smakuja). Jest tu bardzo duzo Zydow, wczoraj, poniewaz byla sobota wieczorem panowie w czarnych kapeluszach szli z synami do synagogi, piekny widok. Omar sie dopytywal o co chodzi i dokad ida i w
jakim celu to mu troche opowiedzialam o rytualach zydowskich, i sobocie :)

...bylam na Marche (targu) poczulam sie jak w kraju arabskim, czarni, arabowie, mulaci etc. krzycza, przekrzykuja sie, ale ceny calkiem przyjemne i ku mojemu zdziwieniu mozna kupic towary niezlej jakosci

dodam ze znajomosc wloskiego bardzo mi pomaga, ku mojemu zdziwieniu sporo rozumiem i nawet przypominaja mi sie dawno zapomniane slowka z francuskiego w kazdym razie nie jest zle, i nawet dobrze, duzo jeszcze przede mna

te slowa pisalam do mamy przed miesiacem

od tego czasu sporo sie zmienilo: od pazdziernika rozpoczela mi sie szkola: w ciagu tygodnia kurs francuskiego w centre social Belleville a w soboty w Szkole j. Francuskiego prowadzonej przez Polakow i dla Polakow :), w efekcie zaczynam juz powoli mowic po francusku (hurra :) )

i jestem juz po pierwszych samodzielnych zakupach - oczywiscie w supermarkecie bo tam latwiej ale jednak, a potem w piekarni prosba o bagietke, ktora kiedys wydawala mi sie nie do wyartykulowania teraz stala sie czyms prostym (jak budowa cepa jak to mowil moj tata)

no wiec zaczynam :)

juz od dawna myslalam o zalozeniu bloga jednak mialam sporo co do tego watpliwosci - odnosze wrazenie ze powstala jakas "moda" na blogowanie

jednakze

po dluzszym zastanowieniu dochodze do wniosku ze moze jednak warto sprobowac? przez ostatnie pare miesiecy wiele sie w moim zyciu zmienilo, przeprowadzilismy sie z mezem do Paryza i wiele osob dopytuje sie "jak mi tam"

no wiec blog ten bedzie poswiecony mojemu pobytowi w Paryzu z punktu widzenia kobiety, muzulmanki, Polki i mezatki z Tunezyjczykiem

bede tu umieszczac moje obserwacje, przemyslenia, informacje wiazace sie z zyciem w tym nowym dla mnie miejscu

inshallah bede systematyczna w opisywaniu tego co mnie tutaj otacza