środa, 22 października 2008


sluchalam piosenek Michala

i gdy sluchalam tej 

przypomnialo mi sie, jestem w kraju Bestii z Gevaudan!!!

pamietam z dziecinstwa te mrozace krew w zylach historie opisane w ksiazce z serii "Bajki, mity i legendy" ale nie sadzilam ze to sie dzialo naprawde...

dla osob, ktore nie wiedza o co chodzi, kilka informacji, ktore o dziwo znalazlam na Wikipedii:

Bestia z Gévaudan, tajemnicze stworzenie zabijające w XVIII wieku ludzi we Francji, w okolicy Gévaudan (region położony w departamencie Lozère).

W okresie od 30 czerwca 1764 roku do 19 czerwca 1767 roku odnotowano 157 (według niektórych źródeł 179) ataków bestii, w tym 104 ze skutkiem śmiertelnym. Bestia napadała na dzieci i młodzież oraz na kobiety. Sprawozdania z epoki donoszą, że nigdy nie zginęła osoba płci męskiej powyżej 18 roku życia.

Pierwszą ofiarą była czternastoletnia Jeanne Boulet, zabita we wsi Hubacs, ostatnią dziewiętnastoletnia Jeanne Bastide, w dniu 17 czerwca 1767, którą znaleziono z rozszarpanym gardłem. W całym regionie panowała psychoza strachu i trwała jeszcze długo po ustaniu napadów. Kres morderczej działalności bestii położył Jean Chastel pochodzący z okolicznej parafii.

Wilk

W sierpniu 1765 roku strażnik leśny, Rinchard, zastrzelił w lesie w Paulhac wyjątkowo dużego wilka. Ponieważ przez dwa miesiące nie było nowych ataków, sądzono, że siejąca grozę bestia została zabita.


Bestia-zwierzę

Garbarz nazwiskiem Boudet i jego dwóch pomocników zostało zaatakowanych w ciasnym wąwozie leśnym. Jeden z nich zranił bestię, która go popchnęła i uciekła. Wszyscy trzej zgodnie twierdzili, że bestia: "była wielkości rocznego cielaka, dużo zwinniejsza od wilka, miała długi, płowy grzbiet z ciemniejszą pręgą po środku, wzdłuż linii kręgosłupa i miała czerwonawe plamki na bokach i brzuchu, a także coś w rodzaju czarniawej grzywy przedłużającej się na szyję, miała potężny, bardzo szeroki pysk i dość długi ogon, którym poruszała, łapy były mocne i szerokie, zakończone wielkimi pazurami".

Ludzka bestia

Powyższy opis odpowiada dość dokładnie innym, uzyskanym bezpośrednio od osób atakowanych przez bestię. Co ciekawe, wiele osób wspomina także o czymś w rodzaju guzików dostrzeżonych na brzuchu bestii.

Bestia ubita 19 czerwca 1767 roku

Zależnie od opisu, nie był to wilk, lecz raczej "wielki pies, mieszaniec prawdopodobnie doga z chartem, wielkości rocznego byczka, z długą zjeżoną sierścią i wielką głową".

Kolejność i okoliczności wydarzeń w regionie Gévaudan
 

Stworzenie zwane "Bestią z Gévaudan" działało bezkarnie przez trzy lata na ściśle ograniczonym terytorium (Gévaudan, Haut Gévaudan, Vivarais, Haut Vivarais, Vélay, Cantal i Margeride), którego środek wypadał w trójkącie mieszczącym się między trzema miejscowościami: Paulhac, Mont Mouchet i La Besseyre Saint Mary. W La Besseyre Saint Mary mieszkali bracia Chastel i Jean Chastel nazywany "Maską", którzy odegrali ważną rolę w dziejach bestii.

Miejscowości terroryzowane wokół Mont Mouchet leżą wszystkie na terenie gęsto zalesionym, górzystym i poprzecinanym licznymi wąwozami. Wielu autorów piszących o bestii z Gévaudan pomija fakt, że ten teren jest cały poryty szybami, korytarzami i galeriami podziemnymi licznych kopalni antymonu, z których wiele było wciąż czynnych w czasach działania bestii. Trzeba przyznać, że były to bardzo dogodne warunki do ukrywania się dla dowolnego stworzenia. Okoliczny las miał charakter bagienny. Wilki również zamieszkiwały te okolice, ale nigdy przed pojawieniem się "bestii" nie siały takiego postrachu.

Wiele osób próbowało zabić bestię, w tym także myśliwi, lecz bezskutecznie. Bestia (lub bestie) bywała postrzelona, jednak przez trzy lata uchodziła z życiem. Mieszkańcy nie widzieli związku między odległościami od miejsca zamieszkania Chastelów, ich szybką obecnością na miejscu ostatniej zbrodni, czy też masakry, a skutecznością jaką w powstrzymaniu ataków bestii wywoływały jedynie ich działania.

Mieszkańcy okolic Gévaudan byli w tamtym okresie praktycznie bezbronni. W wyniku hugenockiego powstania kamizardów w Masywie Cévennes (1701 - 1705) oraz z powodu działalności słynnego bandyty, Louisa Mandrin (zabatożonego na śmierć w 1755 r.), skonfiskowano w regionie większość broni palnej. Chłopi musieli więc ograniczyć się do obrony za pomocą tzw. "noża z Aveyron", który osadzony na drzewcu służył podobnie jak bagnet. Większość pasterzy używała też zbrojonej żelazem pałki.

Warto zauważyć, że (na ilustracji przedstawiającej osaczoną bestię) zgodnie z klasycznymi zasadami symboliki heraldycznej, bestia jest "uzbrojona" (pazury), nosi "lampasy" (język), "oświecona" (oczy), pobrzydzona (płeć) - ale i otoczona. Podpis pod rysunkiem nosi charakterystyczny zapis: "Postać straszliwej bestii, o której sądzi się, że jest hieną".

Na rozkaz hrabiego de Moncan, wojskowego gubernatora Langwedocji, dość szybko podjęto wielkie polowania z nagonką na bestię. Np. 7 lutego 1765 r. zmobilizowano do nagonki ludność z 73 parafii, czyli kilka tysięcy osób. Jednak bez najmniejszego efektu.

Kolejne próby podjęli dwaj szlachcice sprowadzeni z Normandii, Dennevalowie, słynni myśliwi, pogromcy wilków. Przybyli oni w towarzystwie waleta, jednego człowieka z piką, sześciu z bronią białą i z dwoma wielkimi psami do polowań. Ten "zespół" dość szybko ubił sporo wilków, w tym niektóre wielkich rozmiarów, tym niemniej masakra ludności nie ustawała. Dennevalowie zwrócili się o pomoc do armii. Nieszczęśliwie się złożyło, że do akcji zostali skierowani dragoni, ci sami, którzy w niedawnej przeszłości zapisali się niechlubnie w pamięci mieszkańców jako sprawcy słynnych krwawych dragonad w czasie powstania kamizardów. Ci żołnierze byli więc znienawidzeni przez ludność, która mimo zagrożenia ze strony bestii znajdowała swoisty rewanż w kierowaniu ich na fałszywe tropy.

Sprawa bestii wzbudzała zainteresowanie za granicą, ale raczej w tonie kpiny. Prasa angielska pisała w tym czasie: "20 000 uzbrojonych ludzi nie dało rady nieznanemu zwierzakowi, który po pożarciu 25 000 osób i całego transportu artylerii został następnego dnia pokonany przez zwykłą kotkę!". Z kolei Niemcy proponowali pomoc swoich lancknechtów, z którymi ostatnio nie wiedziano co począć.

Następnym pogromcą bestii został mianowany François Antoine, rusznikarz króla i Wielki Łowczy Wilków Królestwa. Ten myśliwy-dygnitarz przybył w towarzystwie 14 łowczych i sfory kilkudziesięciu psów. Wspomagała ich w akcji duża grupa miejscowej szlachty i żandarmów. Na miejscu był też syn Wielkiego łowczego, Antoine de Beauterne.
 


Przy tej okazji wydarzyła się poważna sprzeczka z braćmi Chastel, którzy świadomie narazili życie dwóch szlachciców powodując ich upadek z końmi do ciasnego wąwozu. Bracia zostali uwięzieni, a w czasie ich nieobecności nikt nie poniósł szkody ze strony bestii... Bracia Chastel zostali zwolnieni z więzienia po czasie niewspółmiernie krótkim do winy, nawet jak na ówczesne standardy, dzięki wstawiennictwu "wysoko postawionej osoby". Była nią prawdopodobnie krewna markiza d'Apcher (lub d'Apchier).

Jean Chastel (ojciec) otrzymał rozkaz zaprowadzenia porządku. W czasie najbliższego polowania, zorganizowanego przez markiza d'Apchera, ubił bestię używając poświęconych srebrnych kul - i od tego czasu nikt już nie zginął. Jean Chastel zdążył na widok zbliżającej się bestii złożyć okulary, pomodlić się, przystawić rusznicę do ramienia i wystrzelić. Przez 10 dni markiz d'Apcher przyjmował w swoim zamku gratulacje. W końcu zapanował porządek.

Następstwami tych wydarzeń były zniszczenia dokonanie w miejscach, z którymi związani byli bracia Chastel. Dom Chastelów w La Besseyre Saint Mary został zburzony, podobnie zamek w Besset (kwatera główna Antoine'a de Beauterre), kaplica Matki Boskiej z Beaulieu, przy której odbyła się ostatnia przed ubiciem bestii procesja i zostały poświęcone trzy kule, których Jean Chastel użył do zabicia bestii. Zburzono także leśny dom Antoine'a Chastela położony na szczycie Mont Mouchet. Powstrzymano się przed zburzeniem siedziby Jeana Charles'a de Molette, hrabiego Morangiès. Mieści się tam obecnie renomowany szpital psychiatryczny.

Czym lub kim była bestia z Gévaudan?

Występowały różne próby interpretacji zjawiska masakry z Gévaudan.
Sądzono, że stworzenie jest wielkim wilkiem, lub nieznaną krzyżówką hieny czy innego zwierzęcia z wilkiem. Jednak znawcy wilków już wtedy wiedzieli, że w żadnym razie nie może chodzić o to zwierzę, które nie atakuje w pojedynkę, a w rzadkich wypadkach, gdy czuje się osaczone jest bardzo łatwo je przepłoszyć, nawet kijem. Co do ewentualnych krzyżówek, nikt nigdy nie znalazł śladów potwierdzających taką hipotezę.
Podejrzewano też uparcie, że bestia jest hieną sprowadzoną z Afryki. Jednak żaden z mieszkańców nie widział nigdy w życiu hieny, która w wyobraźni ludowej tamtych czasów pełniła rolę mitycznego stworzenia siejącego grozę. Mówiono też o wilkołaku.
Spostrzeżenie guzików na brzuchu bestii przez kilka osób uratowanych z jej łap może prowadzić do kilku wniosków, także takiego, że bestia była przebranym człowiekiem. Możliwe też, że jakiś sadysta o skłonnościach kryminalnych posługiwał się tresowanym rzadkim stworzeniem, a nawet może kilkoma. Niedawna hipoteza R.F. Dubois, autora książki o bestii: "mogła być ona człowiekiem/bestią, ludźmi/bestią lub nawet ludźmi/bestiami".
Przekonanie, że był to stwór zesłany jako plaga na pokaranie ludzi za grzechy głosił biskup z Mende, głównego miasta w departamencie Lozère.
Hipoteza związana z perwersyjnym i zbrodniczym działaniem osób całkowicie bezkarnych dzięki opiece pewnych wysoko postawionych osobistości, które przymykały (do czasu) oczy na aktywność "bestii", mimo dość wyraźnych śladów wskazujących na określone osoby, jakie były widoczne już w okresie omawianych trzech lat. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przyjąć za możliwą interpretację, według której chodzi tu o połączoną aktywność więcej niż jednej osoby, posługującej się wielkimi tresowanymi psami. Tresowanie psów było zaś głównym zajęciem Jeana Chastela i jego synów... Chastelowie byli na usługach u hrabiego de Morangiès i u markiza d'Apcher, bardzo wysoko postawionych osobistości, tak więc nawet po ponad dwustu trzydziestu latach oskarżanie ich jest tylko hipotezą, której nikt poważnie nie podejmuje się zbadać.
Psy, jakie się pojawiają w tej historii, z których jeden został ubity przez szlachcica o nazwisku Verny de la Védrines, były zapewne zabezpieczane jakimś rodzajem pancerza ze skóry dzika dobrze wygarbowanej i wzmocnionej. Ówczesna broń palna miała stosunkowo małą siłę przebicia, co tłumaczy liczne przypadki postrzelenia i następujące po nich okresy uspokojenia. Psy musiały lizać rany.
Hipoteza o użyciu psów jest w dodatku zgodna z obserwacjami na temat technik ataku bestii. Np. charty afgańskie były tresowane do polowań na gepardy i lwy, a znane są z odwagi i zawziętości, jeśli się je tresuje specjalnie do atakowania. Te psy potrafią zedrzeć ubranie z ofiary, wyszarpać jakąś część ciała ofiary i porzucić ją w niewielkiej odległości.
To, że psów było co najmniej kilka, wynika z faktu, że ataki zdarzały się w tym samym czasie w oddalonych miejscach.
Co więcej, "bestia" (raczej jej pan) była świetnie poinformowana o tych słynnych polowaniach z nagonką i nigdy nie dała się na nich złapać, za to często napadała w najbliższej okolicy. A ponieważ ojciec i synowie Chastel brali udział w polowaniach, to i "nic dziwnego", że to oni przeważnie pierwsi byli na miejscu zdarzenia. "Bestia" potrafiła też szybko uciekać i to na dwóch nogach, gdy nie udało jej się zabić ofiary. Niektórzy nawet twierdzili, że ta sama bestia stając na tylnych łapach zaglądała im w nocy w okna, ale oddalała się i to nawet machając... kapeluszem. Za takie opowieści przypisywano autorom etykietkę "pomylonego".
Były jednak osoby, którym udało się bestię przegonić, w momencie gdy już dopadła jakąś ofiarę. Tak było w przypadku zaatakowanej grupy dzieci, gdy jednemu z nich, Jacqueso'wi Portefaix, udało się zranić bestię nożem osadzonym na kiju (za co chłopiec otrzymał stypendium królewskie i został oficerem; napisał też pamiętnik, w którym całkowicie uniewinnia wilki i psy, a oskarża nieznanego człowieka). Podobnie dzielna okazała się drobna kobieta, której niemowlę zostało zaatakowane - odgoniła ona bestię nacierając z furią, uzbrojona tylko w kamień.
Przypadek młodego i szczupłego, ale bardzo silnego pastucha, który twierdził że bestia była przebranym człowiekiem. Zaatakowany chłopak złapał bestię i ją unieruchomił. Bestia wyrwała się zręcznie i szybko uciekła. Pastuch wielokrotnie zeznawał, że bestia była przebrana jak zwierzę, ale uciekła jak człowiek.
Hipoteza z lisem. Ta z kolei najmniej prawdopodobna hipoteza opiera się na obserwacji zachowań lisów, które mają obyczaj unoszenia ze sobą głowy padliny. Teoretycznie więc ktoś lub coś atakowało, może nawet wściekły lis, a potem widziano go z głową ofiary. Jednak głowy ofiar znajdowano bardzo szybko po ich śmierci, a tego lis by nie mógł dokonać w stosunku do niedawno zabitego człowieka.

Współczesne wnioski. Dzisiejsi badacze zjawiska bestii z Gévaudan dzielą się na zwolenników poszczególnych hipotez: przyjmując jedną z nich, usiłują oddalić fakty, które do niej nie pasują. Jednak fakty nie są jednoznaczne. Wskazują na kilka różnych rodzajów ataku, w tym na perwersyjne związane z agresją seksualną. Niektóre ofiary były ewidentnie zaatakowane przez zwierzę, inne niekoniecznie. Wiele przemawia za tym, że sprawcami byli ludzie i ich tajemnicze zwierzęta. Także za tym, że sprawcy mogli pochodzić z najwyższych kręgów i posługiwać się wynajętymi zbirami. Po tym jak przebrali miarę, musieli się uciszyć, a kompromitujące ślady zostały zatuszowane. Jednak nie do końca, gdyż kilka lat później fala podobnie bestialskich zbrodni przetoczyła się przez nieodległe miasteczko Vivrais.

Bestia w filmie

Działalność bestii jest tematem filmu Braterstwo wilków (Le Pacte des loups) w reżyserii Christophe'a Gansa (Francja 2003). Film przyjmuje wersję, że bestia była drapieżnym zwierzęciem kotowatym z Afryki (lwem lub lampartem) albo też hieną, ucharakteryzowaną i tresowaną do napaści na ludzi przez grupę zbrodniczych arystokratów i duchownych o antyoświeceniowych poglądach, zamierzających sterroryzować mieszkańców Francji rzekomym "bożym gniewem" za oświeceniowy racjonalizm.


film ogladalam i nawet fajny, nie oddaje jednak nastroju jakiemu podswiadomie ulegam za kazdym razem, gdy wspominam historie z ksiazki, ktora wtedy czytalam...

i ten podswiadomy lek przed wilkami...

cos w tym jest...

jestesmy w Paryzu wiec czas na kogos kto sie kojarzy wlasnie z tym miejscem...

taka mala a taki piekny glos...

Edith...

i moja ulubiona piosenka w jej wykonaniu...

i dalej moja ukochana wersja w wykonaniu Michala Bajora...

Michal Bajor - Edith

ech Francja, Francja...

Edith Piaf, Jacques Brel, ukochane piosenki  kojarzace sie z tym miejscem...

"...Przy melodii tej, sprzed lat
W kolorach widzę świat
Je vois la vie en rose
Budzi we mnie życia głód
Tych parę drobnych nut
Śpiewanych tęsknym głosem
Choć ktoś może ze mnie drwi
Ja nie dbam o to, gdy
Je vois la vie en rose
Bo chociaż do dnia 
Podobny jest dzień
Śnić pragnę sen
W którym brzmi ta melodia
Budzi we mnie życia głód
Tych parę drobnych nut
Tych parę...

Elle e'coute la java
Mais elle ne la danse pas
A ja przez życia zmienne koleje
Pójdę dalej na wprost
Niosąc w sercu ten głos
Co pozwala zachować nadzieję
Że choć życie ma kres
Jednak coś przecież jest
Co zostaje, nie idzie do nikąd
Jakaś reszta na dnie
Co nie ciszą jest, nie
Bo ta reszta jest właśnie muzyką
Muzyką..."

nie bylabym soba gdybym nie klikala dalej...

czyli druga kojarzaca sie piosenka

czyli Jacques

i oczywiscie moj ulubieniec, tekst Wojciecha Mlynarskiego






Dzisiaj w nocy nie moglam spac. W ogole ostatnio coraz czesciej mam klopoty za spaniem, najpierw dlugo mecze cie zeby zasnac, a potem jak wreszcie zasne budzi mnie kazdy odglos. Tak miala moja babcia, ma moja mama, kolej na mnie...

Normalnie, gdy nie moge w nocy spac, wstaje i modle sie, niestety ze meczy mnie "przypadlosc kobieca" to pomodlic sie nie moge, moge za to robic Zikr i wznosic duaa (prosby) do Boga. Dzisiaj w nocy wyjelam moj tesbih. Tesbih (Subha) to tzw. muzulmanski rozaniec. Ma dziewiecdziesiat dziewiec koralikow podzielonych na trzy grupy po trzydziesci trzy koraliki, mozna tez znalezc tesbihy trzydziesci trzy-koralikowe lub jedenasto-koralikowe, bo 99 to wielokrotnosc obu tych liczb. W rozny sposob mozna go uzywac: mozna mowic po 33 razy SubhanAllah, Alhamdulillah, AllahAkbar (Slawa Bogu [swoja droga dziwnie to brzmi po polsku, musze poszukac lepszego tlumaczenia], Chwala Bogu, Bog jest Najwiekszy) konczac albo wyznaniem szahady albo po raz trzydziesty czwarty wypowiedziec AllahAkbar, mozna na koralikach liczyc 99 Imion i Atrybutow Allaha, mozna 99 lub 100 razy wypowiadac szahade lub tylko czesc La ilaha ilAllah (nie ma niczego godnego czci ani uwielbienia poza Bogiem Jedynym)...

Normalnie po modlitwie tez robie Zikr, ale odmawiam na palcach, tak jak jest to zalecane zgodnie z sunna. W nocy jednak latwiej o pomylke w liczeniu, odliczanie na koralikach pomaga mi sie skupic na przemysleniach.

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

koraliki przeslizgiwaly mi sie pod palcami

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

moje oczy patrzyly w ciemnosc, umysl jednak byl gdzie indziej, za oknem, na ulicach, alejach... przy ciemnych kotach nocy...

jaki ten swiat jest piekny

jak pieknie zostal stworzony...

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

pamietam moj pierwszy spacer po wypowiedzeniu szahady: swiat nagle sie zmienil w moich oczach: slonce bardziej swiecilo, trawa stala sie bardziej zielona, ptaki glosniej spiewaly

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

od tego czasu swiat wypieknial w moich oczach...

to prawdziwy majstersztyk stworzenia: niebo i ziemia, ziemia i morze, flora i fauna, i my, ludzie miedzy tym wszystkim...

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

nauczylam sie zauwazac rzeczy wazne, odrzucilam to, co powierzchowne...

Boze, jaki ten swiat jest piekny, jak pieknie go stworzyles...

Kocham zycie...

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

SubhanAllah

pod moimi palcami pojawil sie plaski koralik rozdzielajacy... to juz 33 koralikow minelo... a mojej glowie natlok mysli

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Mam za co dziekowac Bogu. Mam dobrego, kochanego meza, wspaniala rodzine... Jestesmy zdrowi... Dziadek co prawda ostatnio niedomaga, ale coz taki wiek, ze trzeba zaczac szykowac sie do pozegnania z nim... Ciezko mi na duszy... Rok temu w ostatnim pozegnaniu odprowadzilam moja ukochana babcie do grobu... Niedlugo bedzie czas i na dziadziusia...

Kiedys ten czas przyjdzie i na nas...

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Niedawno w telewizji uslyszalam bardzo wazne zdanie: dziwne to czasy w ktorych ludzkosc dzieli sie na dwie polowy: jedna oglada telewizje druga umiera z glodu

Czy to sprawiedliwe?...

Mimo, ze nie zyjemy w zbytku, czuje sie winna... Dajemy sadake (jalmuzne) w meczecie, odpychamy takie mysli od siebie... jednak co bedzie jezeli i nas to dotknie...

Kryzys ogarnia caly swiat...

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Tylu ludzi zyje w krajach bedacych w stanie wojny... Jak trudne musi byc zycie w leku, ze ktoregos dnia sie zginie pod kulami... Jak trudne musi byc zycie w permanentnym leku o rodzine: rodzicow, zone, dzieci...

Chwala Bogu, ze to nie my...

Modlmy sie za tych ktorzy jednak zostaja poddani temu trudnemu testowi na czlowieczenstwo...

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

jestesmy tu w Paryzu, wynajmujemy malusienkie mieszkanko - tu na to mowia "studio", a tylu jest ludzi, co nie maja dachu nad glowa... co nie maja co do garnka wlozyc...

jakze ciezkie musi byc zycie rodzicow gdy widza glodne spojrzenia swoich dzieci...

jakim bolem jest dla matki odprowadzanie dziecka do grobu... przeciez zgodnie z naturalnym stanem rzeczy to ona najpierw powinna odejsc nie ten maly czlowiek, ktorego przez dziewiec miesiecy nosila pod sercem...

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

My muzulmanie musimy sie nauczyc zyc ze slowem "Chwala Bogu" na ustach... Czy daje nam latwe zycie, czy trudne... Czy zyje nam sie lekko czy ciezko...

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

Alhamdulillah

moje palce zatrzymuja sie oslupiale... byl ten koralik laczacy czy jeszcze nie... ciemno jak oko wykol... jednak odnajduje ten koralik... czyli kolejne 33 koraliki za mna...

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Jak wielki jest Bog, jak wielkie musi byc jego milosierdzie do ludzi...

Ile razy przysylal nam Prorokow i Wyslannikow a ludzie ich odrzucali, mordowali zmieniali z czasem ich przeslanie... odchodzili od Niego (Subhanahu wa ta ala) i od religii...

A przeciez przeslanie jest jedno i latwe: wystarczy uswiadomic sobie, ze jest tylko jeden godny chwaly... gdy postawi sie Boga na wlasciwym miejscu wszystko staje sie proste, zycie staje sie latwiejsze i latwiej dokonywac wyborow zyciowych...

Czemu ludzie tak bardzo sie boja i odrzucaja Jego... czemu walcza z Nim...

Czemu nie biora przykladu z ludzi najbardziej mu oddanych...

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

jakze piekna byla wiara Abrahama, pokoj z nim... Bog nakazal mu oddac w ofierze wlasne dziecko...

wlasne dziecko, nam sie to nie miesci w glowie... ale jak piekny byl Bozy plan...

a jak piekna wiara tego czlowieka: nie pytal, nie poddawal slow Najwyzszego w watpliwosc... i zaprowadzil syna do stolu ofiarnego... podniosl noz...i ...

wszyscy wiemy jak to sie skonczylo :)

My nie musimy stawac przed takimi wyborami, Bog nie naklada na nas az tak ciezkich testow a jednak walczymy z Nim... opieramy sie Jego nakazom...

a czymze jest czlowiek w obliczu Bozej Wielkosci... jak maly pylek w obliczu Boga i trybow przeznaczenia...

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

jakze piekna byla wiara Marii, matki Jezusa... Gdy przyszedl do niej aniol bala sie, to oczywiste, nie co dzien ma sie takich gosci... nie wiadomo, kto to, co to... a nuz jakis zly duch...

ale to byl duch swiety (Ruh-al-Quddus), [specjalnie pisze z malej litery poniewaz my muzulmanie mamy zupelnie inne przekonanie co do istoty tego pojecia] podobno sam aniol Gabriel przyszedl jej zwiastowac narodzenie Slowa Bozego...

a ona, kim byla... nikim wobec Boga... mlodziutka dziewczyna...

a jednak jak piekna byla jej wiara: aniol powiedzial ze urodzi mimo, ze nie ma meza, a ona nie zadawala pytan... poddala sie woli Nawyzszego... i to mimo, ze czekaly ja upokorzenia wobec ludzi nierozumiejacych jak dziewczyna nie bedaca wystepna mogla urodzic...

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

jakze wielka jest moc Pana, powiedzial "niech sie stanie" i narodzil sie Jezus, pokoj z nim.

Bog stworzyl Go tak, jak stworzyl Adama, pokoj z nim... I zostalo powiedziane, ze Jezus (pokoj z nim) jest u Boga jak Adam... Nie syn, lecz Prorok, jeden z Najwiekszych...

przeciez Bog nie moze miec syna...

W Imię Boga Miłosiernego i Litościwego

1. Mów: "On - Bóg Jeden,

2. Bóg Wiekuisty!

3. Nie zrodził i nie został zrodzony!

4. Nikt Jemu nie jest równy!"


[Sura Al Ikhlas wg tlumaczenia J. Bielawskiego]

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Bog jest Wielki i Nieskonczony. Jak nieskonczony byt mialby sie wtloczyc w ramy czasu?

Chociaz pamietam to paradoksalne pytanie "Czy Bog moze stworzyc kamien, tak wielki ciezki, zeby sam Bog niemogl go podniesc"...

Nasz ludzki, ograniczony umysl nie pojmie takich spraw...

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Allah Akbar

Bog jest Wielki i Nalezy sie mu wszelka Chwala... Allah Akbar wa lillahi-l-hamd.

Nic nie jest godne chwaly jak Bog Jedyny a Muhammad (pokoj i blogoslawienstwo Boze z nim) jest Jego Prorokiem i Wyslannikiem...

Na widnokregu zaczelo jasniec... Musze obudzic Meza na modlitwe Fajr...