poniedziałek, 12 stycznia 2009

jogurtowa zupa mleczna

Kartoflanka wesolo pyrka na kuchni, a tu moj malzonek zadzwonil z pytaniem co robie na kolacje. Oczywiscie wiadomosc o kartoflance go ucieszyla, ale zapytal czy bedzie cos slodkiego, poniewaz ma straszna ochote.

Od czasu jak mieszkamy w Paryzu i nie mam piekarnika, moja zdolnosc wytworcza slodyczy mocno spadla, ale od czego moja kreatywnosc. Jakis czas temu przygotowalam te "zupke" na sniadanie, ale uzywam jej tez jako deseru. U nas nie jemy gotowanego mleka (Kula nie znosi, a ja nie za bardzo moge), kupujemy w ogole odtluszczone, ale jogurty owocowe czesto pojawiaja sie u nas na stole.

No wiec skladniki na 2 osoby:

  1. 2-3 pojemniczki jogurtu owocowego (jeden lub kilka smakow, ja dzisiaj uzylam anansowy i dwa pojemniczki brzoskwiniowego)
  2. szklanka mleka
  3. szklanka ryzu
  4. owoce, orzechy, kakao etc  do ugarnirowania

Ja ryz gotuje na wodzie, mozna tez ugotowac na mleku.

Jogurty wymieszac ze soba, rozcienczyc mlekiem do odpowiedniej (wodnisto-zupnej) konsystencji (znowu przydaje sie pol-litrowy kufel do piwa).

Ryz zalac jogurtem, wymieszac, rozlozyc do miseczek/talerzy/co kto tam ma. Ugarnirowac czym-sie-ma (u mnie widac kakao i mandarynki).

Smaczne na sniadania, jako deser lub jako chlodnik w lato.

Uswiadomilam sobie, ze skoro to tez rodzaj zupy, to mozna ja pokazac na Festiwalu...

Zimowy Festiwal Zupy 10.01.2009 - 20.01.2009

Zapomnialam dodac ze ryz pecznieje, wiec jezeli zrobi sie te "zupke" np godzine przed czasem, to do czasu posilku bedzie to raczej gesty ryzowo-jogurtowy deser (dlatego juz teraz ja zrobilam i rozlozylam na miseczki i ugarnirowalam). 

Jest to potrawa "bazowa", mozna dodawac do niej takze inne skladniki: orzechy, owoce, cynamon itp. W zaleznosci od modyfikacji nabedzie ona nowego smaku i wyrazu stanie sie de facto nowa potrawa...

Zapraszam do eksperymetowania na bazie mleka i ryzu - to studnia mozna powiedziec bez dna...

Suszone mieso czyli gdid i osben


Juz kilka razy wspominalam o suszonym miesie. No to moze czas je pokazac :)

W Tunezji jest to tradycyjna podstawa wielu potraw. Zwykly sos pomidorowy do makaronu ugotowany z dodatkiem suszonego miesa nabiera wyrazistego smaku. Gdid dodaje sie tez do kuskusu, do zup.

Podobno wiekszosc Europejczykow w zetknieciu z tak przygotowanym miesem odmawia. Nie smakuje im. Mi od pierwszej chwili posmakowalo, chociaz poczatkowo podchodzilam do sprawy z dosc duza doza podejrzliwosci, poniewaz zapach przy gotowaniu jest bardzo mocny i intensywny, zeby nie powiedziec poprostu, ze smierdzi. Ale smakuje genialnie.

Gdid to poprostu paski suszonego miesa baraniego. Osben natomiast to kawalki jelit, wypelnione porcyjkami tluszczu i obwiazane paskiem miesa, zeby nie wypadlo ze srodka i ususzone. Brzmi to z deczka dziwnie i malo smacznie, ale wierzcie mi jest wprost genialne w smaku.

Zawsze jak cos gotujemy na suszonym miesku, wyjadam kawalki, a osben wkladam w kawalek buleczki i zajadam... Mniam...


Kartoflanka na ostro

Bardzo lubie ziemniaki w kazdej postaci. Moj maz poczatkowo nie przepadal za ziemniakami, ale to chyba dlatego, ze nie jadl ich zbyt duzo wczesniej i nie mial okazji sprobowac dobrze przyrzadzonych potraw z ziemniakow. Oto jedna z jego ulubionych zupek, bedaca moja trzecia propozycja na Zimowy Festiwal Zup.

skladniki:

  1. ze 4-5 duze ziemniaki
  2. srednia cebulka
  3. 2 duze zabki czosnku
  4. oliwa z oliwek
  5. kawalek chili
  6. kostka bulionowa, sol, pieprz, ostra paryka do smaku
  7. czerwona papryka (ostra lub lagodna) do ugarnirowania
  8. 2 kromki chleba
  9. mozna tez dodac gdid lub osben (suszone mniesko) opcjonalnie dla nie-muzulmanow podsmazony boczek

Obrana cebulke drobniutko szatkuje,to samo robie z czosnkiem. Ziemniaki obieram i kroje w drobna kostke.

W garnku rozgrzewam mocno oliwe, zezlacam cebule, potem dodaje czosnek i ziemniaki i podsmazam az ziemniaki przestana byc surowe, jak mam suszone mniesko to dodaje je do podsmazenia. Zalewam jakimis dwoma litrami wody (tak na oko, bo nigdy dokladnie nie odmierzalam). Gotuje minimum godzine pod przykryciem zeby ziemniaki sie dokladnie rozgotowaly, a plyn zredukowal, jezeli z dodatekim mnieska to sprawdzam czy miesko sie ugotowalo, ale w godzine powino byc ok. Na koniec dodaje przekrojone wzdluz chili i kostke rosolowa i gotuje jeszcze jakies 10 -15 minutek. Doprawiam sola i pieprzem odrobina ostrej papryki (w zaleznosci jak ostre bylo chili). 

Na patelni rozgrzewam lyzeczke oliwy z oliwek. Kromki chleba kroje w kosteczke i podsmazam na zloty kolor, odsaczam z tluszczu na chusteczce. 

Zupe nalewam do miseczek, posypuje tostami i garniruje czerwona papryka.

Pyycha... Cos mi sie wydaje, ze wiem co zrobie na kolacje.

Zimowy Festiwal Zupy 10.01.2009 - 20.01.2009


Na rozgrzewke Bulion z jajkiem.

Zimno na dworze. Az sie nie chce wychodzic. A ze czasami trzeba wyjsc to sie marznie (logiczne w sumie). Gdy sie wraca pierwsze co przychodzi czlowiekowi do glowy to cos na rozgrzewke.

Moja propozycja na dzis to bulion z jajkiem.

skladniki:

  1. ok pol litra bulionu (moze byc wolowy, drobiowy badz mieszany) kiedys zawsze w zamrazarce mialam zamrozona porcje, niestety przy tak malej lodowce jaka mamy teraz nie do wykonania, ratuja mnie kostki bulionowe - tym razem mialam wolowa wystarczy jedna na pol litra plynu
  2. jajko
  3. ostra papryka w proszku do ugarnirowania

Rozmrazamy bulion, w przypadku kostki zagotowujemy pol litra wody i rozpuszczamy z niej kostke rosolowa i gotujemy przez minutke. Zdejmujemy z ognia.

Zoltko oddzielamy od bialka. Zoltko rozrabiamy lyzeczka, dodajac po lyzeczce goracy bulion i caly czas dolkadnie mieszajac. Rozrobione i zahartowane wlewamy do zupy i dokladnie mieszamy, jeszcze na chwile wstawiamy na grzanie zeby zupa nie smakowala surowym jajkiem.

Rozlewamy do filizanek lub miseczek i garnirujemy szczypta ostrej papryki.

Kulkowaty, gdy zobaczyl co mu podsuwam pod nos spanikowal. Pierwszy raz zaproponowalam mu cos tak dziwnego. Ale ja mam juz swoje sposoby na marudna wersje mojego meza: zaczelam popijac ze smakiem moja porcje, i w ten sposob zaciekawiony nos pojawil sie nad moja filizanka. Odmowil Al Fatihe, powiedzial Bismillah i odwaznie sprobowal pierwszy lyk, potem drugi, potem chcial kolejny to nalalam mu do jego filizanki i juz sam pil, nie podbierajac mi mojej porcyjki. I posmakowalo :).

Tak wiec bulion z jajkiem jest moja druga propozycja na Zimowy Festiwal Zupy

Zimowy Festiwal Zupy 10.01.2009 - 20.01.2009


chubza merfoussa

Skoro przygotowalismy chapati, to powiem wam jak je mozna wykorzystac robiac potrawe tunezyjska

potrzebne nam beda:

  1. ze 4 placki chapati
  2. duza cebula
  3. ze 3 duze zabki czosnku
  4. 2 duze pomidory
  5. pol lyzeczki harissy
  6. ewentualnie przecier pomidorowy
  7. sol do smaku
  8. oliwa z oliwek

najpierw przygotowujemy sos: 

na oliwie z oliwek podsmazamy drobno pokrojona cebule, dodajemy posiekany czosnek a nastepnie pomidory pokrojone w kostke, gotujemy zeby powstal sos (mozna podlac paroma lyzkami wody)

Doprawiamy harissa i sola, mozna dodac troche przecieru jezeli sos jest za lekki.

Do glebokiego talerza wkladamy chapati porwane na kawalki, polewamy sosem i dokladnie mieszamy.

Niestety nie mialam okazji ani sprobowac ani zrobic zdjecia, poniewaz nie wykazalam sie refleksem i dalam miske Kulkowi do zaniesienia na stol. Niestety potrawa nie dotrwala poniewaz zostala doslownie pochlonieta przez mojego slubnego...

Ech trudno...

Ale moze chociaz wy sprobujecie... :) Smacznego

Edit 14/01/2009

Zdjecie chubza merfoussa

Nowe zastosowanie kufla do piwa czyli robimy chapati

Kulkowatemu mezowi zachcialo sie chapati. Tylko jak zrobic cieniutkie placuszki jak nie mam ani stolnicy ani walka... No wiec rozpoczelam poszukiwania po mieszkaniu czegos co moglby mi walek zastapic. Nasze szklanki sie nie nadawaly bo nie dosc ze kwadratowe to w zlobienia, sloiki z przyprawami maja naklejone papierki z nazwami, butelki zadnej nic... W koncu znalazlam jego... Szklany kufel od piwa... niestety z uchem do trzymania ale z braku laku... [tylko zeby nie bylo ze to nasz, my alkoholu nie pijemy, ale najwyrazniej wlascicielka mieszkania-tak] Za stolnice robila powierzchnia lodowki (mamy niska) wyszorowana najpierw do czysta.

A oto bohater dnia (brawa):


Do zrobienia 8 plackow potrzeba nam: 
duzej szklanki maki
szczypte soli
oraz odpowiednia ilosc wody do zwiazania (nie podam dokladnej ilosci bo zawsze robie na oko, poza tym czasami maka potrzebuje wiecej plynu do wchloniecia)
W misce rozmieszalam make z sola, dodalam po trochu wode, caly czas mieszajac i wyrabiajac zeby powstalo elastyczne ciasto. Wyrobione ciasto uformowalam w kulke i odlozylam na jakies 15 minut. Po uplynieciu tego czasu jeszcze raz szybko wyrobilam i podzielilam na 8 kulek (troche wiekszych od duzych orzechow wloskich). Z reszta tutaj je widac:

Kazda kulke trzeba rozwalkowac na cieniutki placuszek. (Jak widac walkowanie kuflem nie nalezy do najlatwiejszych a moje placuszki sa dosc nieforemne)

A nastepnie smazyc na suchej patelni. Najlepsza jest tradycyjna patelnia bez brzegow, ale gdzie dostac taka w srodku Europy. 
Placuszek kladziemy na mocno rogrzanej patelni, przyciskamy serwetka, po chwili jak widzimy ze zaczynaja sie pojawiac delikatne babelki przewracamy na druga strone i znowu dociskajac serwetka pomagamy zeby w srodku wypelnil sie powietrzem (puchnie jak balonik). Chyba na tym zdjeciu troche widac, ze placuszek odstaje od patelni. Na koniec dobrze jest wrzucic placuszek na otwarty ogien zeby sie przyrumienil (w Polsce zapalalam w tym celu najmniejsza fajerke, i delikatnie przysmazalam z obu stron przewracajac palcami, wtedy placuszek jeszcze bardziej sie nadymal), my mamy kuchnie elektryczna wiec poprostu dluzej potrzymalam na patelni zeby sei zrumienily.

A oto gotowe placuszki. Mozna je jesc do roznych potraw jak chlebek, do curry, czy do czego tam chcemy.

Smacznego!