poniedziałek, 26 kwietnia 2010

sniadanie alias chinska tortura

Od czasu jak czekam na krewetke budze sie coraz wczesniej i wczesniej (aktualnie nawet o 4 rano :D ). Na ogol jeszcze do jakiejs 8-9 rano probuje dosypiac ale dluzej juz nie jestem w stanie. Co wiec robie? Wstaje i robie sniadanie.
Wydawaloby sie ze maz powinien sie cieszyc, ze ma taka super zone co to kawe do lozka zrobi, pyszne sniadanko przyrzadzi... Ja jednak co rano mam problem poniewaz moj maz nie chce jesc sniadan. Gdy budze go, ze czas cos zjesc wstaje z minka meczennika i idzie do stolu jak na sciecie. Dzisiaj nawet stwierdzil, ze powinien zrobic reklamacje: ozenil sie z kobieta sypiajaca do poludnia, ktorej przywykl robic kawke lub kakao do lozka, a teraz ta zona budzi sie rano, zaczyna lazic, nie daje spac, i na dodatek torturuje sniadaniami!
Ale koniec koncow moj malzonek zawsze wstaje, zjada co mu podam, pochwali ze smaczne i podziekuje na koniec.

Na zdjeciu:
  1. kanapki z pasta z tunczyka i selera naciowego (puszka tunczyka w sosie wlasnym, galazka selera naciowego, kawalek cebulki, zmiksowane z dodatkiem niewielkiej ilosci majonezu)
  2. kanapki z nutella i twarozkiem migdalowym
  3. kawa Ricore z mlekiem (kawa zwykla dla meza)
  4. jablko

2 komentarze:

wiolkafatima pisze...

to sie nazywa miec zachciewanki ;) Tunczyk i nutella ? musi byc pyszne ;)

A kulkowaty niech nie narzeka , powinien sie cieszyc ze zonka szybuje sniadanko do lozka ;)

Joanna pisze...

Dokładnie.Przekaż Kulce, ze go polskie muslimki pogonią jak będzie jeczał. Wspierać ma cię, wspierać i jeszcze raz wspierać. A że w jedzeniu .. .Cóż taki los. Zawsze mogło byc gorzej ;)