poniedziałek, 14 grudnia 2015

Swir

Co trzeba miec w glowie, jakim byc czlowiekiem zeby cos takiego wymyslic? Sam sie poranil a potem wymyslil napastnika.
Nauczyciel z Aubervilliers przyznal sie, ze zadnego ataku nie bylo, ze wszystko zmyslil!



http://www.lefigaro.fr/actualite-france/2015/12/14/01016-20151214ARTFIG00286-l-instituteur-pretendument-agresse-a-aubervilliers-avoue-avoir-tout-invente.php

Strach

Gdy w listopadzie doszlo do atakow zaczelismy sie bac. Mimo ze oficjalnie zycie wrocilo do wzglednej normy nie jest juz jednak tak jak kiedys. Przed-swiateczny Paryz zawsze tetnil zyciem. Teraz niby ludzie sa na ulicach ale czuje sie napiecie. A my boimy sie chyba jeszcze bardziej.

Z jednej strony boimy sie terrorystow. Oni nie patrza kogo zabijaja, cieszy ich kazda smierc: muzulmanin, niemuzulmanin; dla nich wazne jest zeby zasiac strach. I nie istotne jest już w tej chwili ich wyznanie. Oni uwazaja się za muzulmanow, uwazaja ze walcza w slusznej sprawie, a tacy są najgorsi. Mój dziekan dr Bilal Philips i znani mi uczeni muzulmanscy wszyscy potepiaja te organizacje od dawna. Porownuja ich do „khawarij” - grupy która dokonala rewolty przeciwko Alemu Ibn Abi Talibowi gdy ten zgodzil się na arbitracje w kwestii dziedziczenia kalifatu a potem doprowadzila do smierci Alego. O ile w islamie odebranie zycia bez waznego wyroku sadowego było zawsze zabronione to Khawarij zwyczajnie mordowali muzulmanow. Tak tez robi Daech: morduje przede wszystkim muzulmanow (stad ta fala uchodzcow). Teraz do listy ich mordow dolaczyli Francuzi. Osobiscie nigdy nie zetknelam się z kimś popierajacym te organizacje. Ale czytam gazety, slucham wiadomosci. Ciagle slysze o nowych ochotnikach podrozujacych do Syrii zeby dolaczyc do walki. A ilu nadal tu jest? Skad mam wiedziec czy właśnie np. mój sasiad nie planuje ataku?

Ale dla nas, w szczegolnosci dla mnie: Polki muzulmanki doszedl drugi strach. Moze nawet wiekszy niz strach przed terrorystami. Strach przed... Polakami. Juz w pare godzin po atakach w Paryzu 13 listopada moglam przeczytac agresywne komentarze na roznych forach zapowiadajace smierc muzulmanom. Dowiedzialam sie, ze jestem zdrajczynia Polski i Europy. Ze byloby lepiej zeby kobiety takie jak ja (europejki muzulmanki) zabijac prewencyjnie razem z naszymi « bachorami » bo sa one potencjalnymi terrorystami... Zaczelam sie bac Polakow bardziej niz terrorystow.

W pierwszym tygodniu po atakach balam sie wyjsc z domu. Za kazdym razem jak maz nie odbieral telefonu wpadalam w panike, ze moze cos mu sie stalo, ktos go napadl albo ze dojdzie do kolejnego ataku. W szkole synka (i we wszystkich szkolach) odwolano wszystkie wyjscia. Moje nerwy byly w tak kiepskim stanie ze korzystajac w faktu, ze synek nadal pokaslywal po zapaleniu oskrzeli zatrzymalam go jeszcze tydzien w domu bo doszlo do tego ze zaczelam sie bac o niego nawet w szkole.
Przez ten miesiac powoli zaczelam dochodzic do siebie, powoli strach zaczal malec. W Paryzu tez zaczelo sie robic coraz spokojniej. W zeszlym tygodniu nawet klasa synka dostala pozwolenie na wyjscie do Filharmonii. Moj strach jednak pozostal i nie podpisalam zgody na jego wyjscie, zostal tego dnia ze mna w domu. Maz sie podsmiewal z moich lekow, mowil ze przesadzam. Ale czy faktycznie?
Dzisiaj rano ktos zaatakowal nauczyciela w ecole maternelle (przedszkolu) w Aubervilliers pod Paryzem. Swiadkowie twierdza, ze powolywal sie na Daech (Islamic State) i ich polecenia napasci na nauczycieli. Zobaczylam wiadomosci na BFMTV i mój lek i moja paranoja wrocily. Teraz do 16:30 bede siedziala jak na szpilkach czekajac zebym mogla odebrac dziecko ze szkoly. Zadnych wyjsc nie planujemy... Dobrze, ze zaraz zaczna się ferie i będziemy siedziec w domu unikajac wszelkich zgromadzen.

Moje poczucie bezpieczenstwa od czasu atakow 13 listopada zniknelo bezpowrotnie.
Coraz bardziej rozumiem uchodzcow z krajow ogarnietych wojna. Tutaj wojny nie ma a ja i tak juz sie martwie czy maz wroci z pracy, czy dziecko wroci ze szkoly.
Jak dlugo dam rade tak zyc ?
Czytalam artykul, ze po atakach 13 listopada wielu mieszkancow Francji potrzebowalo pomocy psychiatrycznej, ze zglaszali sie po lekarstwa przeciwlekowe i na terapie wlasnie w zwiazku z nasilonym lekiem. Ja tez pewnie sie stane pacjentka psychiatry...
Chcialabym moc się przeniesc w jakieś bezpieczne miejsce. Ale czy w dzisiejszych czasach takie istnieje? Jedyne co pozostaje to zaufac Bogu i się modlic. Bo co innego mozemy zrobic.