środa, 29 kwietnia 2009

Mar

Ostatnio dowiedzialam sie, ze moj maly braciszek (nierodzony) oswiadczyl sie swojej dziewczynie i zostal przyjety.  Bardzo sie ciesze jego szczesciem. 

Obydwoje jestesmy rowno popaprani. Na studiach tworzylismy popaprane trio tzn ja, Mar i Aga. Jeszcze przed moim wyjsciem za maz pojawila sie "ona". Na poczatku bylam strasznie zazdrosna. No bo co to, jakas baba kolo "mojego" Mar. Bylam wsciekla i zazdrosna. Opracowywalam strategie pozbycia sie "rywalki". Z czasem jednak sie przekonalam, ze mimo teoretycznego podobienstwa do poprzedniczki, ktora Mar odchorowywal, "Ona" nie jest toksyczna. Mar zaczal rownowazniec. Nie cierpial juz tak, jak kiedys. Usmiechal sie  czesciej. Poprostu byl szczesliwy. A przeciez to na tym mi zawsze zalezalo: zeby Mar byl szczesliwy, zeby spotkal kogos kto pokocha go rownie mocno jak ja i Aga, i kto zaakceptuje go takiego jaki jest, popapranego... I Mar jest szczesliwy i, co chyba najwazniejsze, nareszcie czuje sie akceptowany, nawet przy calym swoim spektrum wad. Mieszkaja razem juz od dosc dawna. Opiekuja sie soba nawzajem. Ciesze sie, ze Kera weszla do rodziny :)

Dziekuje ci, siostro, za to ze jestes, za to, ze jestes z nim. Nie skrzywdz go, bo to jest wymierajacy juz gatunek mezczyzny, ktory umie kochac i umie na dodatek to okazywac...

Moja Kula jest podobna. I za to obydwu kocham. Miloscia zaborcza. Bo nikt inny poza nimi dwoma (i Aga) nie kochal mnie w taki sposob: takiej jaka jestem, poprostu za to ze istnieje na tym swiecie. Dlatego wiem, ze kobieta bedaca w zwiazku z Mar bedzie "najszczesliwsza kobieta swiata" nawet jezeli ja jestem "najszczesliwsza kobieta swiata" bo moim mezem jest Kulek (alhamdulillah, chwala Bogu).

I dlatego zycze wam obojgu: Mar i Kero, zebyscie byli szczesliwi razem, i mam nadzieje ze bede mogla was zobaczyc "na slubnym kobiercu". 

i przepraszam, ze pisze to wszystko tak oficjalnie, ale radosc mnie przepelnia, chce sie dzielic moja radoscia z calym swiatem ;) ;) ;)

prawie-omlet z tunczykiem

Jak to bylo w reklamie? PRAWIE robi duza roznice ;)

Ze nie moge uzyc maki (dieta) wiec trzeba kombinowac:

Jedno jajco ubilam mikserem bardzo mocno i potem wylalam na rozgrzana patelnie, bardzo ladnie napuchlo od babelkow jakie mialo w srodku od ubijania. :)

Gdy zaczelo odchodzic od patelni na srodek dalam kilka lyzek tunczyka z puszki i zlozylam w pol docisnelam brzegi tego "pieroga" jaki powstal w ten sposob, zeby farsz nie wylatywal, i po zmniejszeniu ognia obsmazylam na zloto z obu stron zeby srodek "doszedl", potem zrobilam z drugiego jajca i reszty tunczyka druga porcje.

Jadlam z dodatkiem harissy i w asyscie najzwyklejszej w swiecie zielonej salaty.

Drugi zostawilam na talerzyku pod przykryciem, zeby Kula miala co jesc na kolacje jak wroci z pracy, bo ze ostatnio podlapal etat w restauracji to wraca bardzo pozno, na ogol jak ja juz spie.

Rano wstalam i zajrzalam na talerz: a tam pustki. Grzecznie spytalam slubnego co sie z nim stalo. Trzeba bylo slyszec jak sie fajnie tlumaczyl, opowiedzial nasza stala historie o takim panu, ktory bardzo lubi jesc i terroryzuje nas jak w domu jest cos dobrego i zjada wszystko co dopadnie (ta historia zaczela sie jak zjadlam ostatnia porcje pieczarkowej, ktora nawiasem mowiac moj slubny uwielbia, a mi bylo glupio powiedziec "tak, zzarlam twoja porcje i nic ci nie zostawilam"). Ta historia pojawia sie zawsze, gdy ktores z nas zje cos czego nie powinno albo wszamie porcje drugiej osoby...

Z nim będziesz szczęśliwsza

Zrozum to, co powiem,
Spróbuj to zrozumieć dobrze
Jak życzenia najlepsze, te urodzinowe
Albo noworoczne, jeszcze lepsze może
O północy gdy składane
Drżącym głosem, niekłamane

Z nim będziesz szczęśliwsza,
Dużo szczęśliwsza będziesz z nim.
Ja, cóż -
Włóczęga, niespokojny duch,
Ze mną można tylko 
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko
Jaka epoka, jaki wiek,
Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień
I jaka godzina
Kończy się,
A jaka zaczyna


Nie myśl, że nie kocham
Lub że tylko trochę kocham
Jak cię kocham, nie powiem, no bo nie wypowiem -
Tak ogromnie bardzo, jeszcze więcej może
I dlatego właśnie żegnaj,
Zrozum dobrze, żegnaj, żegnaj

Z nim będziesz szczęśliwsza,
Dużo szczęśliwsza będziesz z nim.
Ja, cóż -
Włóczęga, niespokojny duch,
Ze mną można tylko 
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko
Jaka epoka, jaki wiek,
Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień
I jaka godzina
Kończy się,
A jaka zaczyna

Ze mną można tylko
W dali znikać cicho

Edward Stachura

Jak...

Jak po nocnym niebie sunace biale obloki nad lasem
Jak na szyi wedrowca apaszka szamotana wiatrem 
Jak wyciagniete tam powyzej gwiazdziste ramiona nasze 
A tu sa nasze, a tu sa nasze, a tu sa nasze

Jak suchy szloch w te dzdzysta noc
Jak winny-li-niewinny sumienia wyrzut
Ze sie zyje gdy umarlo tylu tylu tylu
Jak suchy szloch w te dzdzysta noc
Jak lizac rany celnie zadane
Jak lepic serce w proch potrzaskane
Jak suchy szloch w te dzdzysta noc

Pudowy kamien, pudowy kamien
Ja na nim stane, on na mnie stanie
On na mnie stanie, spod niego wstane

Jak suchy szloch w te dzdzysta noc
Jak zlota kula nad wodami
Jak swit pod spuchnietymi powiekami
Jak zorze mile, sliczne polany
Jak slonca piers
Jak garb swoj niesc
Jak do was, siostry mglawicowe
Ten zawodzacy spiew

Jak biec do konca, potem odpoczniesz, potem odpoczniesz

Cudne manowce, cudne manowce, cudne manowce

Edward Stachura