Dzieki Festiwalowi Zup na nowo odkrylismy z mezem zupy mleczne. Nie wiem, czy mam racje ale na zachod od Polski (lub bardziej na poludnie) trudno spotkac gotowane mleko na sniadanie, no moze poza slynna owsianka, lub zimnym/goracym mlekiem z platkami opcjonalnie musli ale jedzenie gotowanego mleka z kasza, kasza manna, ryzem czy makaronem traktowane jest jak dziwactwo...
My zup mlecznych raczej nie jadalismy, raz moj maz nie lubi gotowanego mleka, ja de facto nie moge (tzn od czasu do czasu sie skusze a potem mecza mnie problemy zoladkowe i dokuczliwa wysypka). Tylko w okresach, kiedy jezdzilismy opiekowac sie moim dziadkiem na stole pojawialy sie zupy mleczne, bez ktorych dla dziadziusia nie ma sniadania...
No i teraz przy okazji Festiwalu na nowo zaczelismy je odkrywac. Oczywiscie od tygodnia drapie sie niemozebnie, ale co tam, przezyje...
Dzisiaj czas na kolejna zupe mleczna - wynalazek mojego meza. Jak juz wiecie z wczesniejszych wpisow moj maz ma fiola na punkcie tahiny i doklada ja do wszystkiego... Tak bylo i z tym przepisem, zaczelo sie od dolozenia tahiny do jogurtu owocowego, posmakowalo to nam (szczegolnie z jogurtem jablkowym) wiec zaczelismy eksperymenty
i w ten sposob powstala:
waniliowo-sezamowa zupa mleczna
skladniki:
pojemniczek jogurtu/deseru waniliowego (125 gram)
szklanka mleka
lyzeczka tahiny
Mleko roztrzepac z jogurtem, dodac dokladnie rozmieszana tahine i dokladnie wymieszac (tahina nie rozmieszuje sie do konca, mozna zobaczyc takie drobinki ale one tylko dodaja smaku).
Taka mieszanka zalac ugotowany ryz/ platki, pycha jest z musli orzechowym lub poprostu do popicia.
Smak mleka i wanilii miesza sie z delikatnie-orzechowym smakiem tahiny, a jezeli dodac musli orzechowe, bedzie pysznie sie komponowalo smakowo...
W ten sposob dzieki mojemu mezowi mam kolejna propozycje na Festiwal Zupy i zaczynam Tydzien Sezamowy...