sobota, 25 października 2008

Kuskus z kurczakiem

Kuskus z kurczakiem (proporcje na 2 zarloki i dluugi wieczor lub na jakies 4 osoby w miare normalnie jedzace)

skladniki

  • kilka porcji kurczaka (na 2 osoby) (najlepiej udka, zeby byly kostki na ktorych wychodzi super sos)
  • 2 duze marchewki przekrojone na pol wzdluz oraz na 2-3 cm kawalki
  • 3 srednie ziemniaczki przekrojone na 6
  • pol szklanki namoczonego hummusu (cieciorka alias groch wloski, nalezy namoczyc przez noc - uwaga bo zwieksza objetosc kilkukrotnie)
  • 2 duze cebule drobno pokrojone
  • 2-3 duze zabki czosnku w plasterkach
  • duza lyzka przecieru pomidorowego
  • olej
  • 2 szklanki kuskus
  • lyzeczka harissy (jezeli harissa nalezy do tych lagodniejszych odpowiednio wiecej, naszej wystarczy lyzeczka zeby sobie przyjemnie wypalic paszcze)
  • 3-4 gozdziki
  • sol, pieprz
  • kmin i kolendra w proszku

  1. cebule i czosnek zeszklic na oliwie, dodac przecier i mieso i hummus, zalac ok 2 litrami wody i dokladnie wymieszac, zagotowac, dodac gozdziki
  2. gotowac na wolnym ogniu az zredukuje sie o polowe, wtedy dodac reszte warzyw oraz doprawic do smaku (uwaga sos jeszcze sie bedzie redukowal wiec smak bedzie bardziej intensywny)
  3. w tym czasie przygotowac kuskus: lekko zwilzamy woda (pol do szklanki), i przecieramy dlonia wcierajac wode w kasze, dolewamy troche wody i odstawiamy kuskus na 15-20 minut
  4. gdy kuskus zwiekszy objetosc, jeszcze raz wymieszac i wlozyc do gornej czesci garnka do kuskus a nastepnie ustawic na dolnej czesci w ktorej gotuje sie sos, brzeg mozna zabezpieczyc paskiem materialu zeby gorace powietrze nie uciekalo bokami, gorna czesc oczywiscie przykrywamy
  5. gotujemy wszystko razem jakies 20 minut do pol godziny (kuskus roznych firm i gotuje sie w roznym czasie wiec trzeba sprawdzac), w polowie mieszajac zawartosc gornej czesci garnka (tzn kuskus), (uwaga bo gorace) takze sos nalezy sprawdzic czy sie za bardzo nie wygotowuje ewentualnie dodac troche wody
  6. jezeli kuskus jest ugotowany sprawdzamy sos i ewentualnie doprawiamy do smaku a nastepnie przekladamy kuskus do glebokiego duzego talerza lub miski, dodajemy kilka lyzek sosu i mieszamy, na wierzch polewamy reszta sosu i wykladamy warzywa i mieso

smacznego :)

Dzisiaj znowu sobota

Z trudem zwloklam sie z lozka o wpol do osmej, oczywiscie jak zwykle najpierw do pierwszej w nocy siedzialam w internecie a potem przez kolejne dwie godziny nie moglam zasnac, w efekcie wstanie na zajecia graniczylo z cudem... Temu, kto wymyslil szkole weekendowa wykonalabym autopsje na zywca...

No ale koniec koncow zwleklam sie z lozka, wlalam w siebie kubek goracej kawy z duza iloscia cukru i mimo mdlosci zjadlam pojemniczek jogurtu... myslalam ze... oj moze nie bede obrzydzac wam czytania... ;)

Zajecia jak zajecia, mimo ze nie bylo mnie na poprzednich wszystko bylo dosc proste, a poniewaz w przeblysku inwencji przerobilam nastepne kilka stron z podrecznika bylam jedyna osoba rozumiejaca o czym mowi prowadzaca. Reszta bez oporow zaglebila sie w dyskusjach typu ile wypilem/wypilam wczoraj i czemu mam/nie mam kaca i gdzie dzisiaj isc pic... Te dyskusje mnie nie interesowaly, z reszta nie po to place za ten kurs zeby spedzic pol dnia na pogaduszkach. Skupilam sie na zajeciach, durnych cwiczeniach gramatycznych i dialogach z podrecznika... Nauczycielka po kilku bezskutecznych probach zwrocenia uwagi klasy skupila sie na dwoch pierwszych rzedach, ktore byly zainteresowane lekcja i w ten sposob dociagnelismy do trzynastej trzydziesci.

Pobilam nowy rekord i do mieszkania weszlam rowno pol godziny pozniej. Mialam coweekendowy zamiar zanurzyc sie z powrotem pod koldre w celu towarzyszenia Mezowi w sobotniemu odsypianiu, jednak ku mojemu zdziwieniu mieszkanie bylo jasne, okna odsloniete, podloga odkurzona, a moj Maz, zamiast jak zwykle tego dnia i o tej porze lezec w objeciach Orfeusza ,pogwizdujac wesolo sprzatal kuchnie. Mialam ochote pobluzgac pod nosem, jednak moja uwage przykul zapach roznoszacy sie w mieszkaniu: kuskus!!!

No i w ten sposob zostalam zalatwiona na przyslowiowy amen.

Po lunchu oczywiscie zostalam zagoniona do odrabiania lekcji, przy tej okazji Maz zrobil mi gruntowna powtorke i okazalo sie ze z moim francuskim nie jest tak zle jakby sie moglo wydawac. Mimo ze to dopiero miesiac nauki (i to nie caly) poczynilam wedlug niego niebywale postepy (jak na przyslowiowa blondynke i hijabi bo podobno hijab zakrywa mozg, jak twierdzi wiele osob negatywnie nastawionych do islamu ).

Juz mialam nadzieje ze bede mogla zaslonic okna i uciec w objecia snu gdy Mezowi przypomnialo sie cos jeszcze: arabski i czasowniki nieregularne nad ktorymi sie mecze juz od 3 miesiecy z hakiem. No i znowu zaczely sie tortury...

Na szczescie zadzwonil Szwagier Pizza i Maz poinformowal mnie ze musi wyjsc. Jak tylko drzwi sie za nim zatrzasnely, szybko zeby nie tracic czasu zaslonilam okna i wyciagnelam koc i nawet sie polozylam tylko ze po polgodzinnym przewracaniu sie z boku na bok okazalo sie ze zostalam wystarczajaco rozbudzona zeby nie byc w stanie zasnac...

No to teraz czekamy na wieczor i sie okaze jak bedzie ze spaniem. Jedno dobre: zmieniamy czas.