Udalo mi sie odtworzyc przepis jaki zawsze uzywalam (metoda prob i bledow).
Skladniki:
- 1 szklanka suchej ciecierzycy
- duza cebula drobno posiekana
- 2 zabki czosnku posiekane
- 3 lyzki posiekanej natki pietruszki lub kolendry (ja raczej nie daje kolendry bo doprawiam duza iloscia kolendry w proszku)
- 2 lyzeczki kolendry w proszku
- 2 lyzeczki kuminu (inaczej kmin rzymski) w proszku (mozna wiecej ja daje dosc duzo)
- lyzka maki pszennej i lyzka maki ziemniaczanej (bez maki falafelki sie totalnie rozpadaja)
- sol, pieprz do smaku
- lyzeczka-dwie proszku do pieczenia
- olej do smazenia
ciecierzyce namoczyc przez noc, nastepnego dnia gotowac ok 1 godziny (ma byc miekka ale nie zanadto) wystudzic
ciecierzyce zmiksowac z dodatkiem cebuli, czosnku, natki i przypraw (tym razem bez natki), podlewajac odrobina plynu z gotowania ciecierzycy zeby powstala gesta masa a mikser sie nie spalil, sprawdzic smak musi byc bardzo mocny i intensywny poniewaz po dodaniu maki zlagodnieje
mase mieszac z maka wymieszana z proszkiem do pieczenia, formowac kuleczki splaszczac w dloniach i smazyc na glebokim oleju (olej najpierw mocno nagrzac inaczej falafelki nasiakaja tluszczem)
Tym razem z braku maki ziemniaczanej ktora jest glownym klejem trzymajacym calosc razem, po kilku probach na glebokim oleju skutkujacych rozpadaniem sie kotlecikow usmazylam je poprostu na patelni jak kotlety.
Jedlismy je z dodatkiem salatki z pomidorow (ktorej nie ma na zdjeciu) - pomidory pokrojone w cienkie plasterki posypane drobno posiekana cebula oraz sola i pieprzem.