Ojej wspomnienia...
Od czasu przyjecia islamu marzylam o przeprowadzce do kraju gdzie praktyka naszej pieknej religii jest latwiejsza, gdzie bez problemu mozna znalezc produkty halal, gdzie bez problemu kobieta moze praktykowac zasady hijabu i stroju islamskiego, gdzie bez problemu mozna znalezc meczety...
Rzeczywistosc paryska przeszla moje oczekiwania...
Pierwszego dnia po przyjezdzie poszlismy na spacer po okolicy. Dodam ze mieszkamy w samym Paryzu, nie w jakims podmiejskim zbiorowisku, ktorych czesc jest okreslana mianem gett arabsko-afrykansko-muzulmanskich. No wiec wyszlismy na spacer... Pierwsze co zauwazylam to ludzie. Kolorowi. Taksowkarz ktory nas przywiozl z autobusu byl chinczykiem, niedaleko nas byl sklep indyjsko-pakistanski wiec i pelno indusow dokola, na ulicach wielu arabow, czarnych ale rownie wielu bialych. Mowiac szczerze porazilo mnie to...
Gdy szlismy ulica coraz to mijala nas jakas muzulmanka w hijabie, i za kazdym razem slyszalam wypowiedziane w moja strone "salam alajkum" "pokoj z toba" (muzulmanskie pozdrowienie)...
Inna sprawa, ze co kobieta to inny stroj: zaczynajac od ubranych po europejsku europejek, azjatek i arabek poprzez muzulmanki w europejskich strojach ale z chustkami lub szalami na glowach, w spodniach i tunikach, w spodnicach lub sukienkach, nastepnie moglam zobaczyc afrykanki w tradycyjnych kolorowych strojach czasami zestawionych w bardzo ciekawy sposob z czarnymi zaslonami na twarz, Somalijki w ich olbrzymich khimarach (szata zakrywajaca od glowy minimum klatke piersiowa) - ich byly prawie do kostek albo do polowy lydki, arabki w abayach (luzna arabska suknia z dlugim rekawem), zydowki w strojach europejskich ale zaslaniajace glowy ale i takie w perukach, hinduski w sari i czerwienia we wlosach, albo i te ubrane po europejsku ale z czerwonym bindi mezatki na czole, i wreszcie - kobiety zaslaniajace twarz: w nikabach i sitarach... ale i tutaj zobaczylam pelna rozciaglosc strojow: od pol-nikabu zaslaniajacego tylko dol twarzy wraz z nosem po pelny sitar zaslaniajacy i oczy, z dodatkiem czarnych skorzanych rekawiczek i pelnych butow...
Mezczyzni takze w pelnej rozciaglosci strojow: od europejskich, garniturowych, po panow w tradycyjnych galabijach czesto z muzulmanskimi czapeczkami na glowach, z brodami od krotkiej po bardzo dluga, wreszcie wielu Zydow w czarnych kapeluszach na glowach i z pejsami razem z malymi chlopcami ubranymi w ten sam sposob ... Wreszcie bezdomni wsrod ktorych mozna uslyszec kazdy chyba jezyk istniejacy na swiecie...
Przezylam szok.
Tego pierwszego dnia doszlo do tego ze poplakalam sie na ulicy, zbyt duzo wrazen jak na jeden dzien...
W sumie ten szok nadal przezywam, poniewaz nie bylam przygotowana psychicznie na tak roznorodne spoleczenstwo.
Potem odkrylam sklepy: z miesem, halal!!! w normalnych cenach, nie jak w Polsce gdzie zakup miesa halal graniczy z cudem i kosztuje ono zdecydowanie za duzo... w sklepach znalazlam zelki halal za ktorymi tak tesknilam... supermarkety gdzie wiekszosc sprzedawanych jogurtow i tak jest bez zelatyny (swoja droga ciekawe ze w Polsce dodaja zelatyne a jogurty sa wodniste, jogurty ktore kupuje tutaj sa tak geste ze mozna je kroic i to takie zwykle w plastikowych pojemniczkach), sklepy rybne, gdzie obsluga nie tylko pomoze w wyborze ale jeszcze oczysci i umyje ryby bez dodatkowych oplat, sklepy miesne gdzie moge poprosic o pokrojenie miesa w dowolny sposob lub zmielenie w maszynce (i to wszystko halal) a obsluga zrobi to bez poczucia ze robi mi laske, i jeszcze na koniec pozegnaja mnie w mily sposob, o muzulmanskim pozdrowieniu nie wspominajac.
Po tygodniu zaczal sie Ramadan i co odkrylam: tu meczety sa prawie wszedzie - albo w postaci sal do modlitwy, adaptowanych domow mieszkalnych, albo budowane jako meczety, w zaleznosci od miejscowego zapotrzebowania wiernych. Nie w kazdym co prawda jest miejsce dla kobiet, jednak poniewaz srednio co kilka przecznic jest jakas sala modlitw zawsze mozna znalezc miejsce do modlitwy. W Ramadanie chodzilismy na taraweeh prawie co wieczor, prawie za kazdym razem do innego meczetu. I to tylko w naszym kwartierze.
SubhanAllah...
Wiele osob narzeka na Francje, USA, Wielka Brytanie, na tzw "Zachod". Coz polityka nigdy czysta nie byla. Polityki prowadzonej ostatnimi laty nie zaakceptuje nigdy. Wielu przybyszow z krajow "wschodu" narzeka na zdobycze Oswiecenia, na wszechobecna na tzw Zachodzie laicyzacje. Jednak mysle ze moze jednak nalezaloby sie z tych zdobyczy cieszyc: to wlasnie ta tolerancja wypracowana przez wieki daje nam muzulmanom te wolnosc wyznawanej religii, praktyki naszej religii, prawo do zakladania muzulmanskich szkol dla naszych dzieci, prawo do prowadzenie naszych sklepow i do budowania meczetow.
Kiedys od mamy i jej kolezanek uslyszalam, ze nie po to sufrazystki walczyly o prawa kobiet zebym ja teraz zakladala chuste muzulmanska i decydowala sie na bycie house wife - ja powiem odwrotnie: to dzieki sufrazystkom moge to robic z wlasnej nieprzymuszonej woli, to dzieki sufrazystkom mam prawo nosic i robic co chce - jak chce nosic nikab to nikomu do tego, jak chce praktykowac islam to nikt nie ma prawa sie w to wtracac i prosze mnie od tego prawa nie uwalniac. Jestem muzulmanka z wyboru i nie potrzebuje uwalniania mnie. Bo jestem wolna. I zgodnie z moja wola wybralam zycie poswiecone Jedynemu Bogu.
I wiecie co. Mimo, ze jak pisalam wczesniej, nadal przezywam szok kulturowy, to ciesze sie ze jestem tutaj we Francji, w kraju Voltaire'a, w kraju od ktorego zaczela sie rewolucja kulturowa w Europie, w kraju, ktory pod pewnymi wzgledami jest bardziej muzulmanski i islamski od niejednego "muzulmanskiego" kraju Bliskiego Wschodu...
salam alaykum wa rahmatullah wa barakatuhu
Od czasu przyjecia islamu marzylam o przeprowadzce do kraju gdzie praktyka naszej pieknej religii jest latwiejsza, gdzie bez problemu mozna znalezc produkty halal, gdzie bez problemu kobieta moze praktykowac zasady hijabu i stroju islamskiego, gdzie bez problemu mozna znalezc meczety...
Rzeczywistosc paryska przeszla moje oczekiwania...
Pierwszego dnia po przyjezdzie poszlismy na spacer po okolicy. Dodam ze mieszkamy w samym Paryzu, nie w jakims podmiejskim zbiorowisku, ktorych czesc jest okreslana mianem gett arabsko-afrykansko-muzulmanskich. No wiec wyszlismy na spacer... Pierwsze co zauwazylam to ludzie. Kolorowi. Taksowkarz ktory nas przywiozl z autobusu byl chinczykiem, niedaleko nas byl sklep indyjsko-pakistanski wiec i pelno indusow dokola, na ulicach wielu arabow, czarnych ale rownie wielu bialych. Mowiac szczerze porazilo mnie to...
Gdy szlismy ulica coraz to mijala nas jakas muzulmanka w hijabie, i za kazdym razem slyszalam wypowiedziane w moja strone "salam alajkum" "pokoj z toba" (muzulmanskie pozdrowienie)...
Inna sprawa, ze co kobieta to inny stroj: zaczynajac od ubranych po europejsku europejek, azjatek i arabek poprzez muzulmanki w europejskich strojach ale z chustkami lub szalami na glowach, w spodniach i tunikach, w spodnicach lub sukienkach, nastepnie moglam zobaczyc afrykanki w tradycyjnych kolorowych strojach czasami zestawionych w bardzo ciekawy sposob z czarnymi zaslonami na twarz, Somalijki w ich olbrzymich khimarach (szata zakrywajaca od glowy minimum klatke piersiowa) - ich byly prawie do kostek albo do polowy lydki, arabki w abayach (luzna arabska suknia z dlugim rekawem), zydowki w strojach europejskich ale zaslaniajace glowy ale i takie w perukach, hinduski w sari i czerwienia we wlosach, albo i te ubrane po europejsku ale z czerwonym bindi mezatki na czole, i wreszcie - kobiety zaslaniajace twarz: w nikabach i sitarach... ale i tutaj zobaczylam pelna rozciaglosc strojow: od pol-nikabu zaslaniajacego tylko dol twarzy wraz z nosem po pelny sitar zaslaniajacy i oczy, z dodatkiem czarnych skorzanych rekawiczek i pelnych butow...
Mezczyzni takze w pelnej rozciaglosci strojow: od europejskich, garniturowych, po panow w tradycyjnych galabijach czesto z muzulmanskimi czapeczkami na glowach, z brodami od krotkiej po bardzo dluga, wreszcie wielu Zydow w czarnych kapeluszach na glowach i z pejsami razem z malymi chlopcami ubranymi w ten sam sposob ... Wreszcie bezdomni wsrod ktorych mozna uslyszec kazdy chyba jezyk istniejacy na swiecie...
Przezylam szok.
Tego pierwszego dnia doszlo do tego ze poplakalam sie na ulicy, zbyt duzo wrazen jak na jeden dzien...
W sumie ten szok nadal przezywam, poniewaz nie bylam przygotowana psychicznie na tak roznorodne spoleczenstwo.
Potem odkrylam sklepy: z miesem, halal!!! w normalnych cenach, nie jak w Polsce gdzie zakup miesa halal graniczy z cudem i kosztuje ono zdecydowanie za duzo... w sklepach znalazlam zelki halal za ktorymi tak tesknilam... supermarkety gdzie wiekszosc sprzedawanych jogurtow i tak jest bez zelatyny (swoja droga ciekawe ze w Polsce dodaja zelatyne a jogurty sa wodniste, jogurty ktore kupuje tutaj sa tak geste ze mozna je kroic i to takie zwykle w plastikowych pojemniczkach), sklepy rybne, gdzie obsluga nie tylko pomoze w wyborze ale jeszcze oczysci i umyje ryby bez dodatkowych oplat, sklepy miesne gdzie moge poprosic o pokrojenie miesa w dowolny sposob lub zmielenie w maszynce (i to wszystko halal) a obsluga zrobi to bez poczucia ze robi mi laske, i jeszcze na koniec pozegnaja mnie w mily sposob, o muzulmanskim pozdrowieniu nie wspominajac.
Po tygodniu zaczal sie Ramadan i co odkrylam: tu meczety sa prawie wszedzie - albo w postaci sal do modlitwy, adaptowanych domow mieszkalnych, albo budowane jako meczety, w zaleznosci od miejscowego zapotrzebowania wiernych. Nie w kazdym co prawda jest miejsce dla kobiet, jednak poniewaz srednio co kilka przecznic jest jakas sala modlitw zawsze mozna znalezc miejsce do modlitwy. W Ramadanie chodzilismy na taraweeh prawie co wieczor, prawie za kazdym razem do innego meczetu. I to tylko w naszym kwartierze.
SubhanAllah...
Wiele osob narzeka na Francje, USA, Wielka Brytanie, na tzw "Zachod". Coz polityka nigdy czysta nie byla. Polityki prowadzonej ostatnimi laty nie zaakceptuje nigdy. Wielu przybyszow z krajow "wschodu" narzeka na zdobycze Oswiecenia, na wszechobecna na tzw Zachodzie laicyzacje. Jednak mysle ze moze jednak nalezaloby sie z tych zdobyczy cieszyc: to wlasnie ta tolerancja wypracowana przez wieki daje nam muzulmanom te wolnosc wyznawanej religii, praktyki naszej religii, prawo do zakladania muzulmanskich szkol dla naszych dzieci, prawo do prowadzenie naszych sklepow i do budowania meczetow.
Kiedys od mamy i jej kolezanek uslyszalam, ze nie po to sufrazystki walczyly o prawa kobiet zebym ja teraz zakladala chuste muzulmanska i decydowala sie na bycie house wife - ja powiem odwrotnie: to dzieki sufrazystkom moge to robic z wlasnej nieprzymuszonej woli, to dzieki sufrazystkom mam prawo nosic i robic co chce - jak chce nosic nikab to nikomu do tego, jak chce praktykowac islam to nikt nie ma prawa sie w to wtracac i prosze mnie od tego prawa nie uwalniac. Jestem muzulmanka z wyboru i nie potrzebuje uwalniania mnie. Bo jestem wolna. I zgodnie z moja wola wybralam zycie poswiecone Jedynemu Bogu.
I wiecie co. Mimo, ze jak pisalam wczesniej, nadal przezywam szok kulturowy, to ciesze sie ze jestem tutaj we Francji, w kraju Voltaire'a, w kraju od ktorego zaczela sie rewolucja kulturowa w Europie, w kraju, ktory pod pewnymi wzgledami jest bardziej muzulmanski i islamski od niejednego "muzulmanskiego" kraju Bliskiego Wschodu...
salam alaykum wa rahmatullah wa barakatuhu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz