Dzisiaj pewien urzednikw Securite Social pobil wselkie rekordy! Uslyszalam, ze skoro on nie ma Polski na swojej liscie to znaczy, ze Polska nie nalezy do Unii Europejskiej. Pokazal mi przy tym jakis druczek, na moje oko wygladajacy na dosc stary. Zrozumialabym, jezeli cos takiego powiedzialby mi urzednik starszy wiekiem, ale to byl taki szczypiorek podejrzewam niewiele starszy wiekiem ode mnie. Poza tym upieral sie ze moj dowod osobisty na terenie Francji jest niewazny (bo przeciez Polska nie nalezy do Unii) wiec musialam pokazac mu paszport. I wtedy zerwala sie prawdziwa awantura, idiota chcial wzywac biuro imigracyjne, poniewaz nie mialam wbitej w paszport wizy wjazdowej!!! Ale poniewaz w tym momencie nasze awanturujace sie glosy przebily halas panujacy w urzedzie wiec sprawa zainteresowala sie jego kolezanka z sasiedniego boksu i sprawa zostala wyjasniona a ja zostalam przeproszona...
I mowiac szczerze nie jest to pierwszy raz, kiedy obecnosc Polski w Unii jest kwestionowana. W wiekszosci urzedow, w ktorych z takich czy innych powodow musimy sie pokazac piersze pytanie brzmi "Czy Polska to w Europie", drugie "Czy Polska nalezy do Unii" i kolejne "Czy mam pozwolenie na prace". Co do tego ostatniego to nawet rozumiem, poniewaz zmiana przepisow odnosnie pozwolen na prace dla Polakow zostala wprowadzona dopiero cztery miesiace temu (i dwa tygodnie) wiec rozumiem ze nie kazdy urzednik jest na bierzaco z nowymi przepisami prawnymi. Ale zeby nie wiedziec, ze Polska nalezy do Unii... I jeszcze na dodatek nasi politycy dbaja zebysmy byli znani i (nie)lubiani. Awantury w Parlamencie Unijnym (np pan Giertych i slynna wystawa anyt-aborcyjna), wyklocanie sie o zapisy w konstytucji i kretactwo w sprawie podpisywania roznych dokumentow, notoryczne konflikty na arenie miedzynarodowej (patrz: ostatnie dowcipy pana Gorskiego albo naszego ministra spraw zagranicznych). Jednym slowem nasi politycy slawni sa na calym swiecie poza paryskimi urzedami... Poprostu nie miesci mi sie to w glowie...
Ale coz, witamy w strefie absurdow urzedniczych...
I mowiac szczerze nie jest to pierwszy raz, kiedy obecnosc Polski w Unii jest kwestionowana. W wiekszosci urzedow, w ktorych z takich czy innych powodow musimy sie pokazac piersze pytanie brzmi "Czy Polska to w Europie", drugie "Czy Polska nalezy do Unii" i kolejne "Czy mam pozwolenie na prace". Co do tego ostatniego to nawet rozumiem, poniewaz zmiana przepisow odnosnie pozwolen na prace dla Polakow zostala wprowadzona dopiero cztery miesiace temu (i dwa tygodnie) wiec rozumiem ze nie kazdy urzednik jest na bierzaco z nowymi przepisami prawnymi. Ale zeby nie wiedziec, ze Polska nalezy do Unii... I jeszcze na dodatek nasi politycy dbaja zebysmy byli znani i (nie)lubiani. Awantury w Parlamencie Unijnym (np pan Giertych i slynna wystawa anyt-aborcyjna), wyklocanie sie o zapisy w konstytucji i kretactwo w sprawie podpisywania roznych dokumentow, notoryczne konflikty na arenie miedzynarodowej (patrz: ostatnie dowcipy pana Gorskiego albo naszego ministra spraw zagranicznych). Jednym slowem nasi politycy slawni sa na calym swiecie poza paryskimi urzedami... Poprostu nie miesci mi sie to w glowie...
Ale coz, witamy w strefie absurdow urzedniczych...
1 komentarz:
oj denerwowaloby mnie to bardzo - w jaki inny sposob mozna upokorzyc kogos swoja ignorancja?
Prześlij komentarz