Jak sie przyprowadza niezapowiedzianych gosci to jest to ryzyko ze nie bedzie nic do jedzenia.
No i moj maz przyprowadzil goscia na iftar. Tylko zadzwonil pol godziny wczesniej zebym do zaplanowanej salatki i brika dorobila jakas zupe. W lodowce zadnego miesa za to w zamrazarce znalazlam odlozone skorupki z krewetek (jak kupuje krewetki to obieram ze skorupek, dziele na porcje, a skorupki mroze zeby potem na ich bazie zrobic bulion krewetkowy do zupy rybnej lub szorby krewetkowej. Oprocz skorupek mialam kostke bulionowa na bulion rybny. Zawartosc lodowki nie wystarczala na cokolwiek innego (chyba ze bulion z kostki ale wstydzilabym sie podac cos takiego gosciowi).
Wiec skorupki z pol kilo krewetek gotowalam jakies 20 minut zeby powstal bulion krewetkowy, bulion zlalam do miski, skorupki wyrzucilam.
Na oliwie podsmazylam drobno posiekana cebulke i kilka zabkow czosnku, dodalam duza lyche przecieru pomidorowego i troche harissy, zesmazylam razem przez chwile i zalalam bulionem krewetkowym. Po zagotowaniu doprawilam kostka bulionu rybnego i dokladnie mieszajac wsypalam pol szklanki szorby (takiej drobnej kaszki jeczmiennej). Pogotowalam jeszcze jakies 15-20 minut zeby kaszka sie ugotowala i zagescila zupe.
Podobno to byla najlepsza szorba krewetkowa jaka moj malzonek mial okazje kiedykolwiek jesc...
Mielismy tez zabawe jak gosc probowal znalezc w zupie kawalek krewetki - zdziwil sie gdy uslyszal, ze w zupie nie ma nawet kawalka krewetki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz