sobota, 4 września 2010

nocne pieczenie - placek drozdzowy z konfiturami

Ktoregos dnia czy raczej ramadanowej nocy naszla nas ochota na cos slodkiego. Niestety byl to juz czas kiedy wszystkie sklepy w tym kraju byly pozamykane (we Francji nie znaja czegos takiego jak sklepy nocne, wiekszosc sklepow zamykana jest ok 18/19, supermarkety na ogol sa otwarte do ok 21/22 i jedynym miejscem gdzie w okolicach polnocy mozna zakupic cos do jedzenia sa pojedyncze sklepiki na ogol prowadzone przez arabow lub pakistanczykow/hindusow, w ktorych ceny sa wysoko wywindowane a ktore na ogol otwarte sa do ok 1/2 w nocy) wiec odpadala wycieczka do sklepu...
Zaczelam wiec rozgladac sie po lodowce, ze moze daloby sie cos slodkiego zrobic wlasnorecznie
Okazalo sie, ze na dobra sprawe mam wszystkie skladniki zeby upiec proste ciasto drozdzowe, jeszcze tylko "moj brat" Google i voila mamy przepis na ciasto drozdzowe z owocami i kruszonka
Z owocow mialam tylko gruszki ale potrzeba matka wynalazkow: znalazlam zachomikowane w szafce ostatnie pol sloika konfitur czeresniowyc.h Nie mialam masla ani margaryny, wiec zdecydowalam, ze kruszonke pal szesc i ze zaryzykuje w miejsce roztopionego masla dac olej roslinny...
I kurcze mimo tego oleju ciasto wyszlo :)
Dla przypomnienia:
Składniki na ciasto:

- 0,5 kg - 0,6 kg mąki

- 0,5 kostki drożdży (50g)

- 1 jajko (ja dalam dwa bo wydawalo mi sie dosc dziwne zeby na pol kilo maki w ciescie drozdzowym dawac tylko jedno jajko)

- 6 łyżek cukru

- szczypta soli

- 1 szklanka mleka

- 2-3 łyżki wody

- 3 łyżki masła roztopionego (dalam olej roslinny)

Dodatkowo:

- Dowolne owoce


Nie mam zadnej "normalnej" blaszki do ciasta wiec poprostu rozwalkowalam je (sloikiem, bo od tych wszystkich przeprowadzek nie mam pojecia gdzie leza pudla z moim sprzetem kuchennym typu walek) na cala duza blache do piekarnika. Konfitur starczylo mi na posmarowanie tak trzech czwartych placka wiec na pozostalej jednej czwartej ulozylam gruszke pokrojona w cienkie plasterki.

Po 15 minutach rosniecia w cieplym miejscu calosc wstawilam do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i ustawilam czasomierz na 50 minut jak kazal przepis. Dobrze ze obydwoje mamy dobry wech, wiec gdy po 40 minutach wyjmowalam ciasto z piekarnika bylo tylko "bardzo mocno spieczone" od spodu a nie spalone doszczetnie.

Ale i tak wyszlo pyszne.

Idealne na sahur z mlekiem do popicia :)

Az szkoda ze nie zrobilam wtedy zanego zdjecia...

Brak komentarzy: